Eisenberg J’ose

 

Perfumami Eisenberg jak widać po flakonie interesuję się dobre kilka lat. Szczerze, to do dziś zastanawiam się, czy potrzebna była ta zmiana flakonów idąca mocno w minimalizm i prostotę? Nie wiem, czy ktoś zauważył, ale na wszystkich opakowaniach perfum widnieją dzieła malarza Juarezem Machado nawiązujące do emocji, które mają wywoływać zapachy Eisenberga. Tylko na J’ose widnieje ta sama kobieta z cygarem, która była na pudełku poprzedniego flakonu. Dlaczego ją zostawili? Widocznie krył się w tym ogromny przekaz.

 

Ona ma siłę, nie wiesz jak wielką..

Na początku jest fenomenalne zderzenie z rzeczywistością, pytasz się w myślach: Czy ja mogę tym pachnieć? Spróbuj, wahanie się zostaw na inne przygody. Poznaj zapach. Po nim niechcący Ci się urośnie w siłę. Poczujesz moc i przyjdzie siła kreatywnego postrzegania świata. Tak działa niuch. A teraz pryśnij. Co czujesz? Męski pierwiastek? On jest przez chwilę. To dymny dzięgiel, uroczo przeplata się z cytryną w owiniętych liściach mięty, które w pierwszych sekundach zapachu rozbrzmiewają główną nutę dość trawiastej woni. Za chwilę wszystko się uspokoi, gdy poczujesz lawendę. Jest w tym zapachu bardzo wytworna, zadziwiająco subtelna i nienachalna. Co innego kawa, która rusza naprzeciw, by pobudzić swoją mocą. Kawa, czarna kawa i to z cukrem przysporzyła miękkości w tym zapachu. Już nie pamiętasz, że Jose kojarzył Ci się z męskimi perfumami. On jest już wyłącznie kobiecy i jestem pewna, że jeśli wcześniej nie wierzyłaś mi, że ten zapach może nosić kobieta, to właśnie w tej chwili zmieniłaś zdanie. Przechodziłam przez ten moment. Po kawie wybijają drzewne tony – trochę drzewka sandałowego, nieco cedrowego i aura paczuli z piżmem. Zapach chce zostać z Tobą jak najdłużej. Chce być Twoją wizytówką – chce podkreślać Twoją siłę i temperament. J’ose wyraża w kobiecie to coś.

 

 

Eisenberg Jose