Najszybszy sposób na przywołanie lata w środku zimy? To proste – perfumy, które kojarzą się z wakacjami, podróżami i wylegiwaniem się w słońcu. Nie, nie tęsknie za latem, bo o wiele bardziej tęskniłam za prawdziwą zimą. Jedyne, co mi czasem dokucza to ten brak werwy, jaki mi towarzyszył latem. Brak słońca i krótszy dzień podobnie daje mi się we znaki. Jak łatwo jest czasem odmienić ten stan rzeczy i przywołać letnie wspomnienia jedną prostą rzeczą. Zapach Light Blue stał się moim substytutem na małą ilość Słońca.
Light Blue w środku mroźnej zimy – o tak!
Miałam już dawno opisać Light Blue Love in Capri, ale zostawiłam je sobie jako pretekst, by zimą odświeżyć sobie pamięć i właściwie poznać je na nowo. W nowych warunkach klimatycznych, w nowej roli. Zima, to nie zawsze orientalne, szyprowe klimaty. Mroźna pora roku z powodzeniem może pachnieć lekko, aromatycznie i orzeźwiającymi kwiatami. Właściwie, kto powiedział, że zapach na lato ma być tylko na lato? Wiele rzeczy robię na odwrót, wiele rzeczy robię sprzecznych ze sobą i niewytłumaczalnych – znów mam okazję do swoich dziwactw.
Light Blue Dolce & Gabbana zimą to nie szaleństwo, to tylko łamanie schematów.
Love in Capri
Cytryna i pomarańcza to bardzo zgrany duet w perfumach, które otwierają początek kompozycji zapachowej. Jednak nie są to nuty pierwszoplanowe. To miła na dla nosa zapowiedź aromatycznej kompozycji kwiatów, które wręcz onieśmielają i zaskakują swoim bogactwem zapachowym. W Love in Capri podoba mi się to, że wreszcie jaśmin poznał swoje miejsce. Stworzył idealne tło dla wiciokrzewu i heliotropu. To one decydują o zapachu kompozycji. Dopełnieniem stał się kwiat migdałowca u podnóża cedru i piżma. Nie czuję tylko ambry – ani latem, ani zimą.
Light Blue Love in Capri urzekły mnie swoim czarem, lekkością cytrusów i wdziękiem wspomnianych kwiatów. Nie jest to kompozycja stworzona do porównań z klasyczną wersją. Nie zaspokoi oczekiwań. Przyznam, że są dość specyficzne i to mi w nich bardzo odpowiada.