Pomadki już były, błyszczyki i cienie do powiek również. Podkłady i korektory również odhaczone. I to oznacza jedno – prawie wszystkie moje hity kosmetyczne do makijażu pojawiły się na blogu. Zostały tylko największe cuda – róże, pudry matujące jak i brązujące, pudry rozświetlające, bazy pod makijaż oraz rozświetlacze. I po raz kolejny mam co wymieniać. Nie zabraknie nawet nowości z ostatniej chwili.
Tak, to już ostatnie zestawienie moich największych hitów kosmetycznych do makijażu twarzy. I to nie tylko z minionego roku, niektóre kosmetyki są moimi ulubieńcami od kilku lat. One również musiały zaistnieć na liście. Co ciekawe, nie pojawił się ani jeden rozświetlacz w pudrze, za to w to miejsce pojawiły się aż 3 o płynnej konsystencji. I to od nich zaczniemy. Razem z efektami.
Rozświetlacze w płynie
-
Sun Beam – Benefit Cosmetics
To najlepszy rozświetlacz w płynie dla początkujących i nie tylko. Sun Beam to odcień srebrzystego złota, który po zetknięciu się z cerą przybiera kolor pięknie wtapiającego się beżowego złota. Nie sposób nim przesadzić z efektem. Niesamowicie łatwy w aplikacji.
-
Glow Obsession – Pupa Milano
Nowość. To produkt petarda! Blask i połysk glow można stopniować od najdelikatniejszego efektu poprzez super moc i intensywność tafli. Glow Obsession Liquid Hihlighter występuje w 3 zjawiskowych odcieniach – ja mam trójeczkę 003. Określiłabym je jako zuchwałe złoto w szampańskim odcieniu. To uniwersalny kolor. Potrafi pięknie się zgrać z kolorytem cery.
-
Teint Couture Radiant Drop – GIVENCHY
Uwielbiam ten rozświetlacz! Nadaje efekt mokrego blasku. Idealnie stapia się z cerą. Teint Couture Radiant Drop można stosować na wiele sposobów – nakładać solo, mieszać z podkładem, łączyć z pielęgnacją i za każdym razem efekt jest zniewalający. Pełna opinia na jego temat znajduje się tutaj – klik.
- Rouge Interdit Valentine’s Days Edition – GIVENCHY
Będąc już przy kosmetykach Givenchy, to muszę koniecznie wspomnieć o nowości. Z okazji nadchodzących Walentynek, marka Givenchy przygotowała niespodziankę. Dwa gwiazdorskie odcienie Rouge Interdit dostępne w edycjach limitowanych: Rouge Interdit No. 13 w jasnym i żywym kolorze karminowym, a Rouge Interdit No. 22 – w promiennym i wibrującym odcieniu fuksji.
Etui oraz opakowanie zewnętrzne walentynkowych edycji Rouge Interdit 2019 ma akcenty w romantycznych kolorach i wyraziście graficzny design, a także ozdobną wstążeczkę w kolorze pomadki. Na każdej pomadce widnieje napis „Love” oraz rysunek serca rażonego piorunem. Projekt inspirowany był pracą Clare Waight Keller na potrzeby Givenchy World Tour.
Kremowa i satynowa formuła Rouge Interdit zapewnia wrażenie drugiej skóry. Jest doskonałym wyborem, gdyż intensywnie nawilża i zapewnia długotrwały komfort. Pomadka to produkt typu must-have, który wciąż przyjmuje nowe formy, aby zachwycać tych, którzy uwielbiają być zakochani!
Pudry sypkie i prasowane
-
Prisme Libre – GIVENCHY
Pryzmy Givenchy odkryłam kilka lat temu. Od początku byłam wielką fanką efektu ich wykończenia, jaki gwarantuje ten puder sypki. Długi też czas czekałam na odcień, który by mi najbardziej odpowiadał i nareszcie się pojawił, w świątecznej kolekcji minionego roku. Przepiękne połączenie beżu, bielu, wanilii i subtelnie iskrzącego pudru – Satin Blanc. Od pierwszego użycia stał się moim ulubieńcem i mam wielką nadzieję, że właśnie ta kombinacja kolorystyczna pojawi się w ofercie na stałe.
Prisme Libre pozostawia satynowo-matowe wykończenie, przepięknie wtapia się w skórę, wygładza każdą strukturę, tonuje, znikają jakiekolwiek zaczerwienienie. Nie osadza się w porach, za to pięknie je ukrywa. Drobinki, które gdzieniegdzie pozostawia na skórze dodają blasku w bardzo subtelny sposób. I przy okazji efekt blur zagwarantowany.
-
Smashbox Halo Hydrating Perfecting Powder
To puder, którego powinna przetestować każda fanka marki Smashbox, pudrów mineralnych i nawilżającej formuły. Halo Hydrating Perfecting Powder to produkt, który zawiera w sobie aż 48 minerałów, 11 aminokwasów oraz peptydy. Ten puder to prawdziwe złoto i to nawet dosłownie, bo w składzie również się ono znajduje. Halo Hydrating to mój ulubiony puder i to od 9 lat.
W grudniu postanowiłam go sobie znów zafundować i moja miłość do niego ponownie się odezwała. I nie wiem, czy przypadkiem nie ze zdwojoną mocą. Teraz, gdy moja cera z roku na rok bardziej pragnie nawilżenia, to po raz kolejny przekonałam się, że drugiego takiego pudru na rynku kosmetycznym nie ma. Halo Hydrating genialnie nawilża, jest świetny do wykończenia makijażu twarzy, pięknie stapia się z cerą pozostając niewidoczny, super kamufluje rozszerzone pory. Czego chcieć więcej.
-
Clinique Almost Powder
Almost Powder to również puder mineralny, ale tym razem w prasowanej odsłonie. Na zdjęciu poniżej jest jest jego aktualna jak i poprzednia wersja opakowania. Różni ije również waga, poprzednia była mniejsza o 1 gram. Jeśli chodzi o zwartość, to od lat jestem wierna odcieniowi 06 Deep. Za co go cenię? Za lekkość, bardzo dobre krycie i trwałość. Almost Powder, to właśnie jego najczęściej wrzucam do torebki, gdy wybieram się na zakupy lub w podróż.
-
Terracotta Light, Sun Trio Guerlain
Pudry brązujące, terracotty i wszystko, co odzwierciedla efekt słońca od Guerlain kocham! Minęły dawno czasy, gdy puder od Guerlain mógł kojarzyć się tylko z efektem pomarańczy lub co gorsza cegiełki. Marka z roku na rok oferuje coraz piękniejsze bronzery, te limitowane jak i w stałej ofercie.
Oprócz standardowych pojemności 10 gram, Guerlain na wakacje tworzy kolekcję z zachwycającą terracottą o gramaturze aż 18 gram. To zazwyczaj arcydzieła doskonałe, tłoczenia są tak fascynujące, że momentami aż szkoda używać. Dwa produkty brązujące na poniższym zdjęciu, to tylko uszczerbek mojej kolekcji.
Terracotta Light, Sun Trio oraz Sun Tonic łączy nie tylko wysoka jakość, świetna trwałość oraz piękny odcień idealnego brązu, ale również konsystencja i lekkość, która sprawia, że puder jest niewidoczny na twarzy, jest jak mgiełka. Nie sposób tez zrobić sobie nimi plamy. Uwielbiam nimi nadawać kontury i zmiękczać rysy twarzy. To produkty bez wad.
-
Météorites Electric Pearls GUERLAIN
Moja miłość, moje uzależnienie – moje meteorytki Guerlain. Electric Pearls nie tylko przepięknie rozświetlają cerę i dekolt, ale muskają również delikatnym, złotym brązem. Cudo, nie kosmetyk!
-
Bronzing Powder, Shimmering Bronzing – SEPHORA
Czy matowy, czy opalizujący, to każdy z nich jest wyjątkowy. Pudry brązujące marki Sephora mają nie tylko piękne odcienie (zwłaszcza Bali i A Trip to Haiti), ale również delikatnie jedwabistą konsystencję, lekkość i super trwałość. Gramatura – 9 gram.
-
Hoola Lite – Benefit Cosmetics
Nie wiem, który z pudrów Benefit Cosmetics zdobywa już większą popularność – Hoola, czy Hoola Lite? Idealnie brązujący, czy delikatnie brązujący? Tak, czy owak oba są po prostu świetne!
-
Baza rozświetlająca Instant Éclat – SISLEY
Instant Éclat to genialna baza pod makijaż – solidnie nawilża, optycznie wygładza cerę, a co za tym idzie wyrównuje nierówności oraz wpływa na zmniejszenie delikatnych zmarszczek wokół oczu. Świetnie współpracuje z podkładem czyniąc go o wiele lżejszym, zwłaszcza gdy dany podkład należy do tych bardzo kryjących. Dzięki tej bazie można osiągnąć podkład o dowolnie lekkiej konsystencji.
Baza Sisley zdobyła moje uznanie również w momencie, kiedy zdałam sobie sprawę, że nie posiada w sobie żadnych silikonowych składników. Zamiast tego marka Sisley zastosowała do produktu kompleks aktywnych składników pielęgnacyjnych m.in. takich jak:
- ekstrakt z kiwi,
- ekstrakt z ruszczyka kolczastego, który działa tonizująco na naczynia krwionośne,
- ekstrakt z alg Padina Pavonica, która neutralizuje działanie wolnych rodników.
Intant Éclat wygładza strukturę skóry jak bardzo dobrej jakości serum z serii booster. W połączeniu z pudrem nie pozostawia żadnych plam. Pełny opis i wrażenie tutaj-klik.
Róże do policzków
-
Natural Blush Light Glow – Burberry
Zaczęło się od miłości do odcienia Earthy Blush- szlachetnego, idealnego brązu do konturowania rysów twarzy. Potem fascynacja obiegła kolor Peony Blush, Cameo i zwieńczyła dzieło na jeszcze piękniejszym, lekkim brązie Glow Dark Earth.
-
Mineral Blush BECCA
Na odcień Wild Honey trafiłam wyszukując swatche na platformie Pinterest. Pasował mi ze względu na małe podobieństwo do kultowego Harmony (MAC). Jednak Wild Honey jest subtelniejszy, nieco rozświetlający i opalizujący. I tak samo pięknie podkreśla kontury i policzki. Na pewno będzie jeszcze jeden kolorek.
I na koniec, dla ułatwienia przypomnę jeszcze linki do poprzednich wpisów o ulubieńcach roku i kompendium wiedzy gotowe:
- Szminki i błyszczyki, cienie do powiek i maskary – tutaj-klik,
- Podkłady i korektory – tutaj-klik.
Wszystkie powyższe kosmetyki dostępne są w perfumerii Sephora oraz na sephora.pl