Hean Studio Lift

 

Z marką HEAN zaprzyjaźniłam się od jakiegoś roku. Jako jedyna, wśród innych kosmetyków dostępnych na rynku z tej półki cenowej, zaskoczyła mnie swoją jakością. Wszechobecnym jednak minusem jest słaba dostępność w punktach stacjonarnych. Głównie sprzedaż odbywa się poprzez sklep internetowy . Oprócz sklepu, firma ma tez swój świetnie prosperujący profil na FB. To dzięki akcji zamieszczonej na profilu dostałam szansę przetestowania nowego podkładu Studio Lift.

CENA 15,99 zł

Podkład fajny, lekki z delikatnie matowym wykończeniem, bez potrzeby dodatkowego zastosowania pudru matującego. Ładnie wygładza. Zakryje naczynka, ale z innymi zaczerwieniami słabo sobie poradzi bez korektora. Jego lekka konsystencja nawet zatuszuje rozszerzone pory.  Początkowy efekt wypoczętej i nawilżonej cery trwa tylko godzinę. Po tym czasie, skóra upomina się o dodatkowe nawilżenie, bo kwas hialuronowy jest niestety na ostatnim miejscu w wymienionym składzie, co oznacza, że jego jest po prostu znikoma ilość. Jest też talk, który powoduje wcześniej wspomniane matowe wykończenie, ale po godzinie cera zaczyna wyglądać mało efektownie niż po pierwszej chwili od aplikacji. Wygląda na zmęczoną i ściągniętą. Podkreślone zostają suche skórki, o których pojęcia nie miałam, że są, z racji tego, że  rzadko je mam na swojej mieszanej cerze.

Dlatego dobrym rozwiązaniem dla tego podkładu jest wsparcie go i zmieszanie z dobrym kremem nawilżającym, najlepiej jeśli będzie z kwasem hialuronowym. Wtedy te defekty nie mają miejsca. Z taką kombinacją Studio Lift trzyma się dzielnie 3 godz, po małym odświeżeniu cery – za pomocą bibułek matujących lub zwykłych chusteczek higienicznych i przyprószeniu pudrem z nasyconym pigmentem przedłuży jego trwałość o kolejne 3 godziny.

Jak zwykle na początek moja cera bez grama pudru.

Wybrany odcień 103 i jego swatch na policzku.

Na poniższych zdjęciach TYLKO prawa strona została pokryta podkładem Studio Lift:

z lampą błyskową
bez użycia lampy błyskowej

Poniżej zdjęcia z użytym podkładem na całej twarzy:

użyte kosmetyki:

a tak prezentował się wczoraj – z wypróbowaną kombinacją z pomocą nawilżającego kremu z dodatkiem subtelnego przyprószenia meteorytami Guerlain. Zdjęcie bez użycia lampy błyskowej.

Dodam jeszcze, że gdybym miała porównać Studio Lift do innego podkładu, to trochę przypomina mi kiedyś bardzo dawno używany  z Avonu Calming Effect.