Nowości kosmetyczne – 5 nowych podkładów do twarzy

 

 

Jak każda maniaczka podkładów do twarzy uwielbiam testować, sprawdzać nowości i wyszukiwać wsród nich kolejnej perełki. I z tych moich poszukiwań nie raz udaje mi się wyłonić absolutny hit. Zauważam również bardzo fajną tendencję w świecie makijażu. Mianowicie podkłady do twarzy zyskują coraz lżejszą konsystencję. Marki kosmetyczne wręcz zwariowały na tym punkcie, by ich podkład zyskał miano efektu drugiej skóry. I to wcale nie zawsze kosztem mocniejszego poziomu krycia. 

 

Oprócz efektu drugiej skóry panuje jeszcze jeden trend – podkłady matujące zaczynają przybierać nową postać – są bardziej satynowe, półtransparentne, a mat nie jest już czymś dosłownym. Tylko poniekąd ma takie właściwości. Oczywiście ta zasada jeszcze nie dotyczy podkładów dostępnych w drogeriach. Na razie takie podkłady dostępne są w perfumeriach. 

 

Niniejszy wpis ma charakter tylko streszczeniowy. W najbliższym czasie pojawią się wpisy, gdzie każdy z podkładów będzie zaprezentowany z osobna. Drogie Panie, poniżej krótki wstęp na temat nowych podkładów do twarzy oraz pierwsze wnioski. 

 

 

5 nowych podkładów do twarzy

Givenchy – Teint Couture Everwear 20 SPF PA++ 30ml

Eisenberg – Fond de Teint Correcteur Invisible 25 SPF PA+++ 30 ml

Lancome Teint Idole Ultra Wear Nude SPF 19 40 ml

Artdeco Perfcet Teint Foundation 20 ml

Guerlain L’Essentiel Eclat Naturel 20 SPF 30 ml

 

 


Givenchy Teint Couture Everwear 20 SPF PA++

Teint Couture Everwear to długotrwały podkłady o nieprawdopodobnej trwałości do 24 godzin. Ma właściwości wodoodporne. Dostępny aż w 20 odcieniach podzielonych na zimne i ciepłe. Jednak te zimne tony to większy ukłon w stronę neutralnych, beżowych odcieni niż różowych. Teint Couture Everwear to podkład o bardzo lekkiej, satynowej konsystencji. Zauważalny jest tu efekt drugiej skóry. Bardzo ładnie integruje się ze skórą twarzy. Przyjemnie się w nią wtapia. Wyrównuje jej strukturę, ujednolica koloryt, tonuje i ładnie wychwytuje i odbija światło. Warto go nakładać pędzlem Givenchy zaczynając od bardzo małej ilości kosmetyku.

 

Teint Couture Everwear w porównaniu do Teint Couture to dwa różne podkłady. Ten nowszy nie jest tak rozświetlający. Łączy ich nawilżająca formuła, genialna trwałość, piękny efekt na twarzy i fotogeniczność na zdęciach. 

 

 

Formuła TEINT COUTURE EVERWEAR działa w idealnej harmonii ze skórą. Jej pigmenty i pudry korygujące połysk wspomaga mocna, elastyczna siateczka polimerowa, która zapewnia absolutny komfort.  Ale to jeszcze nie wszystko: z chwilą aplikacji mikrobąbelki, rozproszone w formule, uwalniają czynniki nawilżające oraz łagodzący ekstrakt z lukrecji, co stanowi dodatkowy walor pielęgnacyjny i sensoryczny.

 

 

 

 


Eisenberg – Fond de Teint Correcteur Invisible 25 SPF PA+++ 

Marka Eisenberg może być dumna ze swojego najnowszego podkładu. Kosmetyk ten spodoba się paniom, które preferują lekki i naturalny wygląd cery bez obciążającego efektu na skórze. Ma dobre krycie, które również można stopniować poprzez zastosowanie kolejnej warstwy. Jest jak cienka siateczka na skórze. Pięknie się w nią wtapia pozostawiając satynowy i nieco półtransparentny efekt. Świetnie kamufluje rozszerzone pory. Jego dodatkową zaletą jest poziom filtru przeciwsłonecznego – 25 SPF PA+++. Nie zawiera parabenów. Na trwałość również nie mogę narzekać. Do wieczora makijaż bardzo dobrze wygląda.

 

W porównaniu do poprzednika, myślę, że jest dużo lepszy. Aczkolwiek dla zwolenniczek mocnego krycia, podkład Fond de Teint może się okazać zbyt delikatny, ale mimo wszystko warto go przetestować i sprawdzić, jak będzie się prezentował na skórze przyzwyczajonej do mocnych podkładów. 

 

 

Luksusowa tekstura, lekka i komfortowa, dzięki formule z innowacyjnymi cukrami pozwala uzyskać niewyczuwalne, naturalne i świeże wykończenie. Zawiera wyciągi z granatu, które dzięki swoim właściwościom antyoksydacyjnym neutralizują wolne rodniki, natomiast olej ze słodkich migdałów odżywia i nawilża. Ten sensoryczny podkład koryguje niedoskonałości oraz tworzy cienki i jednorodny film na skórze, zapewniając idealną trwałość przez 12 godzin we wszystkich klimatach. Zawiera SPF 25 PA+++. Dostępne 8 różnych odcieni podkładów. 229 zł – 30 ml

 

 


Lancome Teint Idole Ultra Wear Nude SPF 19 

Ten podkład zaskoczył mnie pod kilkoma względami. I to bardzo pozytywnie. Po pierwsze jego gramatura to aż 40 ml. Ma jeszcze lżejszą konsystencję niż poprzednia nowość Lancome – Teint Idole Ultra Wear. W pierwszej chwili wydaje się, że bardziej nawilża niż matuje. Jednak po kilku minutach widać jego matujące właściwości. Nie wymaga pudrowania. Wygląda bardzo lekko i nienagannie na twarzy. 

 

Krycie należy stopniować, pierwsza warstwa tylko tonuje i ujednolica koloryt. Nie kryje niedoskonałości ani zaczerwienionych mocno miejsc. Za to przy drugiej warstwie możemy osiągnąć efekt krycia na jakim nam zależy. Rewelacyjnie kamufluje rozszerzone pory i wcale nie potrzebuje wsparcia wcześniej położonej bazy. Podoba mi się jego konsystencja. Jest bardzo lekka, ale nie wodnista jak to niekiedy bywa przy tego typu podkładach.

 

Mój odcień to #21 Beige Jasmin. Kolorek ten kupiłam w niemieckiej perfumerii online, gdzie wybór odcieni był ogromny. Musiałam za to zaczekać poczekać na niego aż 4 tygodnie. Teraz, w maju jest za jasny i z chęcią dokupię ciemniejszy, może sprawdzi się odcień #03 labo #035. 

 


Artdeco Perfect Teint Foundation 

Ma swoje zalety, ale też trudno nie zauważyć jego minusów. Może to od nich nawet zacznę. Po pierwsze, jako jedyny nie posiada ochrony przeciwsłonecznej. Ma też mniejszą pojemność niż pozostałe podkłady, a dokładnie 20 ml zamiast standardowo 30. Potrafi podkreślić nierówności na skórze, np. partię linii mimicznych wokół ust i nosa. Może lekko przesuszać skórę suchą. Wymaga wsparcia odpowiedniej bazy lub dobrze dobranej pielęgnacji. Ale za to możemy się po nim spodziewać lekkiej formuły, matowego efektu, dobrego krycia, kamuflowania rozszerzonych porów oraz świetnej trwałości.

 

Perfect Teint Foundation to podkład typu long lasting, oil free. Dedykowany jest głównie dla pań ze skórą mieszaną w kierunku tłustej oraz tłustej. Właścicielki cer suchych, które się uprą na ten podkład będą musiały dobrze wesprzeć skórę mocno odżywczym kremem o przedłużonym działaniu nawilżającym, bo inaczej je przesuszy i podkreśli to, co wolą ukryć. 


Guerlain L’Essentiel Eclat Naturel 20 SPF 

To najbardziej nawilżający podkład z całej listy. Po nałożeniu widać też od razu jego pielęgnujące właściwości. Pozostawia skórę delikatnie rozświetloną i promienną. Myślę, że jest to podkład, który spodoba się nie tylko cerom suchym i bardzo suchym i wrażliwym, ale również właścicielkom skóry mieszanej i mieszanej w kierunku tłustej.

 

Podkład bardzo sprytnie dopasowuje się na potrzeb skóry. Miałam okazję to zaobserwować podczas warsztatów marki Guerlain, gdzie ponad 30 kobiet testowało nowy podkład L’Essentiel. I na każdej prezentował się fenomenalnie. Panie z cerą suchą odnotowywały efekt glow na swojej twarzy, oczywiście bez użycia pudru rozświetlającego. Z kolei panie z cerą mieszaną były zachwycone satynowym wykończeniem jaki pozostawiał Guerlain.

 

Dobrze kryje, pięknie wygładza, na twarzy wygląda bardzo naturalnie, przypomina nieco subtelną woalkę. Lubi towarzystwo olejku pielęgnującego. Trwałość jak dla mnie bez zarzutu.

 

 

 

Który z powyższych podkładów sprawdza mi się najlepiej? Trudno od razu odpowiedzieć na to pytanie. Każdy z nich ma świetne właściwości, jednak najsłabiej wypada Artdeco Perfect Teint Foundation. Podkład Eisenberg bardzo polubiłam za piękny efekt, lekkość i niewidoczność na skórze. Givenchy Teint Couture  Everwear zachwycił mnie swoją rewelacyjną trwałością, wygładzeniem i satynowym efektem, Guerlain L’Essentiel za pielęgnacyjne właściwości oraz nawilżenie, a Lancome Teint Idole Ultra Wear Nude za efekt blur, satynowy mat i fantastyczną lekkość. 

 

Teraz do Was samych należą testy. Powodzenia i wspaniałych wrażeń z testowania!