Ultra Le Teint Velvet | Chanel

 

 

Na przestrzeni kilkunastu lat, podkłady matujące przeszły niewyobrażalną metamorfozę. Z gęstych jak pasta i do tego nienaturalnie kryjących zmieniły się w lekkie jak piórko woal, podkreślające naturalność i nadające satynowy mat na skórze oczekującej właśnie takich rezultatów.

 

Rynek kosmetyczny oferuje wiele świetnych podkładów matujących z różnych przedziałów cenowych. Nieraz miałam okazję sprawdzić na swojej skórze podkład, który pięknie matuje skórę, ale z czasem odkrywałam kolejne, jeszcze bardziej ciekawsze i lepsze. I dotarłam do momentu, w którym pewien podkład matujący przestał mieć konkurentów. To Ultra Le Teint Velvet marki Chanel.

 

 

 

Ultra Le Teint Velvet Chanel

Ultra Le Teint Velvet łączy w sobie cechy delikatności, lekkości, pięknego, aksamitnego matu i kojącego zapachu. Wygładza i wyrównuje wszelkie niedoskonałości na strukturze skóry. Doskonale ujednolica koloryt prezentując skórę naturalnie wyglądającą. Nie ma w nim grama ciężkości. Matuje na wiele godzin i nie wpływa na zwiększenie produkcji sebum. 

 

Po nałożeniu podkładu cera wygląda młodo i naturalnie. Czasami mam wrażenie, że nie muszę jej nawet pudrować, i że mając sam podkład cera już wygląda pięknie. Podobnie na trwałość nie muszę narzekać. Ultra Le Teint Velvet utrzymuje się na mojej skórze nienagannie przez większość dnia, nawet jeśli jest on bardziej dynamiczny. Czuję, że skóra pod nim dobrze oddycha, bo nie wymaga ponownego pudrowania przez pozostałą część dnia. 

 

 

To świetny podkład i bardzo dobra inwestycja, bo oprócz wspomnianych wyżej cech, można dopisać jeszcze jedną – wydajność. To super jakość. Przekonajcie się same!

 

Makijaż: podkład Chanel Ultra Le Teint Velvet, puder Halo Fresh Perfecting Powder Smashbox, róż do policzków Brush Brazilian  Shimmer Guerlain, cienie do powiek z palety Too Faced Pretty Rich, maskara Gosh, szminka Sisley Le Phyto Rouge #10.