Mieniące, iskrzące brzoskwiniowe odcienie lubię nie tylko na ustach czy policzkach, ale równie dobrze pięknie prezentują się na powiekach. Brzoskwiniowy, morelkowy, łososiowy, czyli najprościej mówiąc różowo-pomarańczowy to mój odcień. To kolor, którym można ładnie zdjąć zmęczenie z twarzy, podkreślić opaleniznę a nawet nadać zmysłowy look. Dlatego taki ENVOL bardzo przypadł mi do gustu. Widzę w tym produkcie fajny potencjał – standardowo jako cień i eyeliner, i również kapitalnie prezentuje się na ustach w roli błyszczącej pomadki.
Kremowe cienie Chanel Illusion D’ombre nie należą do najtrwalszych, mimo, że w nazwie jest opis long wear. Dlatego dobrze jest posłużyć się bazą pod cienie ( np UD Eyeshadow Primer Potion) przed nałożeniem produktu. Unikniemy dzięki temu pojawiających się prześwitów po ok. 5 godzinach.
Oprócz koloru podoba mi się w tym kosmetyku to, że jest tak łatwy w aplikacji, nałożyć go można palcem albo pędzlem do korektora. Jego kremowa i niezasychająca konsystencja pozwala nam na doprowadzenie efektu, na jaki nam zależy. Czy chcemy go połączyć z czarną kreską, czy też posłużyć się jako cieniem bazowym – możliwości zależą od naszej wyobraźni.
Niestety cień nie jest w stałej ofercie, można go znaleźć – lub był dostępny – w kolekcji Chanel Plumes Précieuses de Chanel Holiday 2014, ale podejrzewam, że dla chcącego nic trudnego, zawsze jeden się znajdzie:). Gorzej pewnie miałaby się sprawa z rozświetlaczem Camelia de Plumes.
Dziewczyny, a jakie są Wasze ulubione kolory w makijażu?