Benefit Roller Lash Maskara

Włosy to ja mogę mieć proste, ale za to rzęsy muszą być maksymalnie podkręcone, a najlepiej, żeby jeszcze dosięgały brwi 🙂 Aby mieć fajnie podkręcone rzęsy, od czasu do czasu fundowałam im trwałą. Jednak efekt był zawsze krótki – 5 tygodni i wracały do pierwotnego stanu. Dwa razy skorzystałam z takiego zabiegu i myślę, że na dłuższą metę nie ma sensu tego  powtarzać, bo korzystniej opłaca się kupić dobrą maskarę, która zrobi jeszcze lepszy efekt.

Przetestowałam w swoim życiu kilka podkręcających maskar jak np: Chanel Le Volume, Dior Overcurl, i każda z nich dawała efekt uniesionych rzęs na góra 3 godziny, i nawet po użyciu zalotki, prostowały się i cały czar znikał. A tu, proszę – Roller Lash marki Bnefit –  pierwsza maskara, która podkręca rzęsy na cały dzień. Bingo!

Jakie moje wrażenia?

Przez pierwsze dwa tygodnie stosowania mogłam używać jej malując rzęsy dwiema warstwami. Po tym czasie, tusz mi nieco zgęstniał (mimo, że nie mam nawyku pompowania szczoteczką), ale dodając 4 krople soli fizjologicznej, problem się rozwiązał, maskara była jak na początku. Jednak już nie mogłam malować nią dwukrotnie rzęs, bo mi się zaczęły sklejać, a w najlepszym przypadku robić grudki na końcówkach. Dlatego ograniczyłam malowanie do jednej warstwy, a i to nadawało pożądanego efektu, czyli pięknie uniesionych pod same brwi i ładnie rozdzielonych rzęs, ale już nie pogrubionych.  Aby nieco podrasować efekt jednokrotnego tuszowania, postanowiłam, że przed nałożeniem Roller Lash, zastosuję bazę pod tusz, i końcowy efekt był rewelacyjny. A maskara świetnie współgrała z użytymi bazami –  Make up for Ever jak i Diora Maximizer.

Poniżej na zdjęciu po lewej PRZED nałożeniem, po prawej PO/ dwie warstwy

Roller Lash + baza

 


Roller Lash do kupienia w perfumerii Sephora stacjonarnie jak i online po 125 zł.
Efekty tej maskary możecie również podejrzeć TU  oraz TU

I jak, podoba się?  Czy któraś z WAS testowała, lub już ma ten kosmetyk?
Co myślicie o tej zalotce i maskarze jednym?