SMASHBOXmania

 

Moja przygoda z marką Smashbox zaczyna się w 2009 roku. Tuż przed urlopem do Turcji szukam doskonałego pudru, który przetrwa upał, a moja cera nie będzie się świecić przynajmniej przez 6 godz. Dzięki konsultantce, wybór pada na mineralny puder w kamieniu  HALO HYDRATING PERFECTNG POWDER. Oprócz tego decyduję się na bazę rozświetlającą, którą będę chciała podkreślić opaleniznę i wybieram odcień ARTIFICIAL LIGHT (ktoś ją pamięta?). Na urlopie oba produkty zdają egzamin na 5 z plusem. Będąc tak pod wrażeniem trwałości i jakości zakupionych kosmetyków, że od tego momentu marka SMASHBOX staje się moim stałym obiektem zainteresowania.

 

 

Czy ktoś pamięta pierwszy podkład tej marki? HIGH DEFINITION HEALTHY FX SPF 15, miałam go tylko w próbce, nie podobał mi się ze względu na dość sporą ilość silikonu, który potrafił spowodować drobne niedoskonałości. Faktem jest, że był to pierwszy podkład, po którym cera wyglądała jak po obróbce w programie Photoshopa. Po dwóch latach zostaje wycofany i zastąpiono go Studio Skin SPF 15 – doskonały podkład, świetna alternatywa do Double Wear od Estee Lauder. Ma tak samo doskonałe krycie, lecz nie obciąża cery i ją bardziej nawilża. Trwałość fenomenalna do 8 godz w idealnym stanie. Do dziś zbiera bardzo wysokie noty na Wizaz.pl.
W międzyczasie moja uwaga skupia się wokół baz. Skoro ARTIFICIAL LIGHT tak świetnie się sprawdziła, to chciałam poznać pozostałe. Spośród PHOTO FINISH najbardziej interesuje mnie COLOR CORRECTING w odcieniu Blend – moim zdaniem właśnie ta najlepiej kryje naczynka i pięknie nadaje zdrowy koloryt. Do tego świetnie kryje rozszerzone pory. Jednak z czasem pojawia się w niej wada. Pompka. Tak, na początku bazy Smasha były z pompką. Moja w połowie używania się popsuła, i trzeba było inaczej wydobywać produkt. Dlatego cieszy mnie ogromnie zmiana, na jaką zdecydowała się firma, wprowadzając bazy w tubce.

 

 

 

 

Kolejna baza, która zrobiła na mnie mega wrażenie to nawilżająca – PHOTO FINISH HYDRATING. Razem ze Studio Skin tworzą duet IDEALNY. Cera wygląda jak po photoshopie. Oprócz właściwości nawilżających, posiada również kojące zaczerwienienia oraz działa na suche skórki. Nie zapycha. Użyta w ciągu dnia powoduje momentalnie odświeżenie makijażu twarzy.

 

Potem pojawia się faza na palety cieni <3 Ach, i tu przepadłam nie raz. W moich zbiorach jest już ich 5. Pierwsza SOFTBOX EYE PALETTE z 9 cieniami oraz dwoma eyelinerami świetna do tworzenia makijaży w stylu NUDE. Kolejna. która trafia w mój gust to SHADES OF FAME EYE PALETTE. Na wyprzedaży w 2012 roku udaje mi się upolować za połowę ceny fantastyczną mega paletę BE DISCOVERED HOLIDAY – 45 cieni, 9 kremowych eyelinerów, 6 kremowych pomadek, 2 rozświetlacze, 3 róże i 1 bronzer. Be Discovered na długo zaspokaja moje potrzeby paletkowe, do momentu, kiedy pojawia się kolekcja LOVE ME. Zauroczona nową konsystencją cieni, bez chwili wahania kupuję ENTICE ME. Znalazł się na blogu również post na jej temat. Możecie zerknąć tutaj

 

 

 

 


 

FULL EXPOSURE, która zadebiutowała w 2014 roku okazała się kolejnym genialnym produktem marki. Do dziś jest w stałej ofercie i możecie ją sobie kliknąć na Sephora online – 7 matowych oraz 7 świetlistych cieni dobranych w taki sposób, by móc wyczarować od delikatnego po wyrafinowany make up oczu.

 

 

Kiedy skończył mi się podkład Studio Skin, tym razem za radą konsultantki wybrałam podkład HALO LIQUID – inspirowany filtrami fotograficznymi  zrobił na mnie ogromne wrażenie. Oczywiście produkt zasłużył na recenzję, którą możecie przeczytać TUTAJ na blogu.

 

 

Pudru PHOTO SET PRESSED już nie ma w stałej ofercie, to jednak nie stanowi to dla mnie problemu, bo  udało mi się w ostatni dzień poprzedniego roku dokonać drobnego zapasu, i choć jego gramatura sięga tylko  6 gram, to pierwsze opakowanie, jakie zużyłam zajęło mi 6 miesięcy. Ten puder zastąpiono Photo Filter Creamy, którego nie miałam jeszcze okazji używać.

 

 

 

Pędzle marki SMASHBOX  to prawdziwy rarytas i świetna jakość. Dobre 3 lata temu udało się kupić zestaw Studio POP BRush Set w niemieckim Douglasie. W kapitalnym etui kryło się 5 pędzli – dwa do twarzy i trzy do oczu. Cena tego zestawu to 62 euro. Możecie podejrzeć post TUTAJ 🙂 Do dziś mi świetnie służą, i są w doskonałym stanie jak pierwszego dnia zakupu.

 

 

 

Co do maskar, to na dzień dzisiejszy nie mam żadnej, ale dwie miałam i mogę z czystym sumieniem polecić – FULL EXPOSURE oraz HYPERLASH. W sumie do dziś zastanawiam się, która jest lepsza od drugiej. Podobnie baza po cienie PHOTO FINISH LID PRIMER, to również świetny produkt, który miałam bardzo długo. Jednak z czasem doszłam do wniosku, że jakość cieni tej marki jest tak znakomita, że baza nie jest im wcale potrzebna.

 

Do brwi miałam zestaw Brow Tech, byłam z niego bardzo zadowolona, jednak pecha miałam, bo opakowanie nieszczęśliwie tak spadło, że zawartość roztrzaskała się w drobny mak, sam wosk został nietknięty.

 

Następne posty będą o samych nowościach tej marki – znakomity Bronze Lights oraz Photo Angle Pure Pigment Gel Liner już czekają w kolejce. Podobnie jak doskonały produkt  – PHOTO FINISH PRIMER WATER, będący mgiełką z właściwościami bazy upiększającej, istna magia <3

 

 

 

 

 

A Wy, które produkty Smashbox uwielbiacie ?