Moje włosy są cienkie i delikatne, rozjaśnione głównie przez słońce, choć przyznam, że trochę im pomogłam bardziej się rozjaśnić używając na plaży mgiełki nawilżającej Sephory, o której możecie przeczytać tu na blogu – KLIK. W jej składzie znajduje się kwas cytrynowy, i to też za jego sprawą włosy jaśniały.
Na kosmetyk Surf Spray Bumble and bumble (129 zł/125 ml) zdecydowałam się bardzo spontanicznie. Ciekawiło mnie bardzo, jak u mnie sprawdzi się sól morska do włosów. Obok tego produktu stał również inny podobny do jego działania – Surf INFUSION, ale konsultantki w perfumerii Sephora zapewniały, że taki efekt, jaki bym chciała, to osiągnę właśnie z Surf Spreyem.
Na początku jego zapach przypomina ten, który czuć w salonie fryzjerskim, potem staje się delikatniejszy i mam wrażenie, że włosy pachną wiatrem z nad morza. Po spryskaniu, włosy nabierają objętości. Przy nadmiernym użyciu kosmetyku stają się sztywne i szorstkie, a przy zachowaniu umiaru uzyskuję lekko sztywniejsze fale. Po chwili nabierają matowego wyglądu. Taki urok tego kosmetyku. Producent o tym wspomniał:
Dodaje włosom objętości i faktury, zapewnia seksowny wygląd fryzury rzeźbionej wiatrem i słońcem.
Objętość, trwałość i matowe wykończenie fryzury na luzie – to wszystko dzięki solom morskim.
Nie jest to sprej do codziennego używania. Trzeba wziąć pod uwagę, że po ułożeniu włosów tym kosmetykiem lepiej później unikać przeczesywania szczotką, bo można zepsuć cały potargany efekt i włosy zostaną tylko płaskie, oklapnięte i matowe. Szybko wtedy pod prysznic i zmyć to.
Efekty na zdjęciach mówią same za siebie.
Nic nie kręciłam, nic nie układałam. Same! Tylko po spryskaniu lekko ugniotłam włosy w dłoniach. Czasami lubię na to użyć lakieru do włosów z efektem nabłyszczającym np Aussie Miracle Hairspray SHINE + HOLD. Włosy po nim przepięknie błyszczą, a najbardziej lubię ten efekt na końcówkach. Taki fryzurka utrzymuje się na moich cienkich włosach kilka godzin.
– Czy znacie ten produkt, któraś używała i może podzielić się swoją opinią..?