Nie ma drewna, ale ma kwiaty. Nie ma słodyczy, ale są przyprawy. Nie ma kadzidła, ale ma werbenę i listki bergamotki. Tom Ford Noir to zaprzeczenie samego siebie. Nuty, które chcę odbierać jako hasło przewodnie „noir, w zamian otrzymuję same przeciwieństwa. Co jednak z tego wychodzi? Faktycznie coś czarnego, i nawet bym nazwała „zadufanego w sobie”.
On pokaże czym jest dominacja
Zbyt duża pewność siebie grasuje w mężczyźnie, który go używa. Z jednej strony to dobrze, o ile ma cechy opiekuńczego przewodnika i kilka cech szaleńca, wtedy ok – przełamuje stereotyp zimnego drania. Pozwolę mu wtedy je używać, ale jeśli ma tym podkreślać swój egocentryzm, to chętnie wystopuję go i podsunę coś, co przełamie jego oblicze, bo to mieszanka zbyt wybuchowa.
Noir jest zapachem bardzo… dziwnym. Jednego dnia pachnie szalenie pociągająco, innego dnia doprowadza mnie do furii i krzyczę: Znowu go użyłeś!
Czekolada z tytoniem
Początek jest fascynujący. Rażąca siła paczuli z ciężką wanilią i ciemnym kakao eksploduje na samym wejściu. To dość długo trwa. Dopiero po godzinie następuje zmiana, kwitną fiołki, irysy i róże. Baza serca staje się mniej słodka, i do głosu dochodzi spokojniejszy skład – lekko skórzany z nutą wetywerii. Aczkolwiek to wciąż ciężki kaliber, który trwa cały dzień.
Komu się spodoba? Fanom A’mena (Thierry Mugler), Spicebomb (Victor & Rolf), L’istant de Guerlain pour Homme, Kokorico (Jean Paul Gaultier) i Au Masculin (Lolita Lempicka).Wierz mi, co innego wyczujesz poznając go w perfumerii, a co innego, gdy z nim wrócisz. Ja już się przekonałam. To dwie różne bajki. Zapach kameleon? Mimo wszytko bardzo polecam ten zapach!