Każda kobieta lubi być rozpieszczana – cera też to lubi. Mamy to zapisane w DNA. Znasz to uczucie, gdy pod wpływem przyjemności, czujesz szczęście, harmonię i że ma to ogromnie znaczący wpływ na Twoje doskonałe samopoczucie. Chwila relaksu i stan błogości – kochamy to, prawda? Każda z nas zasługuje na takie momenty i nie ważne, czym są spowodowane, najważniejsze, by uczynić z nich rytuał, a najlepiej codzienny.
Mój wieczór zaczyna się dość wcześnie. Zaczynam od rozpieszczania swoich zmysłów kąpielą. Do wody dodaję nieco soli morskiej, by kolor przeistoczył się na wzór lazurowego wybrzeża, odrobinę płynu, by nie zabrakło piany morskiej i magia świec. To chwila, gdy czas od momentu zanurzenia zaczyna wolniej biec, a ja rozmyślam o tym, jak minął mi dzień. Po kąpieli, gdy już leżę sobie wygodnie w łóżku z przygotowaną książką, czeka mnie ostatni rytuał przed snem – maseczka Ibuki Beauty Sleeping.
To jak spożycie witaminowej bomby, którą konsumuje moja skóra. Choć wystarcza naprawdę skromna ilość kosmetyku nałożona na twarz, to mam wrażeniem, że mogłabym się gładzić tą maseczką bez końca, co jakiś czas dokładając kolejną porcję. To istne nakładanie eliksiru młodości. Czuję, jakbym z każdą nałożoną dawką cofała czas o kilka minut. I coś w tym jest. Zaraz po nałożeniu moja cera wygląda jakby była po 9-cio godzinnym spaniu. Towarzyszy temu momentowi upajający zapach, po którym czuję ochotę, by zanurzyć się pod kołderkę i zasnąć w objęciach Morfeusza. Rano, o piątej budzę się i zaczynam dzień od widoku wypoczętej, świeżej i zdrowo wyglądającej skóry twarzy, a nie opuchniętej, przesuszonej z widocznymi oznakami niedoboru snu.
Prawdziwym hitem jest nie tylko przyjemne i zaskakujące działanie maseczki Beauty Sleeping z serii IBUKI. Jej konsystencja to prawdziwy fenomen. Jeszcze ani razu w życiu – ja maniaczka kosmetyków – nie spotkałam się dotąd z taką formułą. Postaram się to zobrazować. Dotykam palcem miękkiej żelowej konsystencji, a moje palce wyczuwają drobinki wypełnione witaminami C oraz E. Mam wrażenie, że to nie do końca taki żel, jest zbyt wodnisty, a magia się zaczyna po zetknięciu ze skórą twarzy. Nie da rady rutynowo ją nałożyć na twarz i pójść obojętnie spać. Zaczynam odczuwać nieodpartą pokusę gładzenia twarzy, bo żelowo-wodnista konsystencja przeistoczyła się w olejkową i na dodatek nietłustą formułę. Wykonanie masażu twarzy dopełnia całego rytuału aplikacji. Zero lepkości, świecenia. Skóra twarzy wygląda w tym momencie na dotlenioną. Sama nie wiem jak docelowo określić tą konsystencję. To nie jest typowa żelowa maska. Tu nic się nie klei do twarzy, a mam wrażenie, że cera wygląda jakby była nasączona olejkiem w postaci wody. Nieprawdopodobne, prawda?
Wszystko, co producent obiecuje jest spełnione. Skóra wygląda na pełną świeżości i wypełnioną nawilżeniem. Polecam z całego serca. Taka maseczka to ukoronowanie całego dnia. To pocałunek na dobranoc.
Cena maseczki to koszt 185 zł. Przeznaczona do każdego typu skóry. Stosować ją można codziennie. Po użyciu nie trzeba jej zmywać.
I specjalnie dla moich pięknych czytelniczek mam kod rabatowy na zakupy na Sephora.pl, wpisując kod PAB316 otrzymasz rabat 20 %. Kod ważny do końca marca.