Inebrya – kosmetyki do pielęgnacji i stylizacji włosów

 

Zanim zaczęłam rozjaśniać i farbować włosy, nie byłam wymagająca i w zupełności wystarczał mi tani szampon. Zimą  stosowałam polecane maski do włosów marki Fitocosmetik i przez dłuższy czas byłam nimi zachwycona. Jednak schody zaczęły się w momencie, kiedy zaczęłam chodzić regularnie do fryzjerki, gdzie miałam robione co dwa miesiące sombre. Maska do włosów rosyjskiej marki już nie spełniała moich oczekiwań. Poza tym była w jednorazowej saszetce. Moje włosy wymagały stosowania maski po każdym myciu i kupowanie ich przestało mi się opłacać. I zaczęłam szukać czegoś, co by mnie satysfakcjonowało.

 

Jakiś czas temu, baa nawet więcej, bo dokładnie w styczniu na moim instagramie pokazałam zakupy, które dotyczyły kosmetyków do włosów – głównie marki Inebrya. W międzyczasie dokupiłam jeszcze maski do włosów. Po tak długim czasie mam już wyrobione zdanie na ich temat. Aczkolweik przyznam, że w trakcie stosowania jednego produktu miałam o nim bardzo dobrą opinię, jednak z czasem moje zadowolenie osłabło i dziś wiem, że nie kupię go ponownie. Z kolei inny produkt był dla mnie przeciętny, ale gdy porównałam go do dużo droższego szamponu, zyskał u mnie kolejny punkt. Dalsze szczegóły poniżej.

 

Jak każda marka, tak też Inebrya mająca ogromny wybór profesjonalnych produktów do włosów ma swoje genialne produkty, jak i te słabe. To, co dopiero udało mi się sprawdzić, to dwa szampony, cztery maski, odżywkę w spreju oraz produkt do stylizacji włosów.

 

Zacznę od najbardziej fenomenalnych produktów tej marki, które są absolutnie genialne i już na wstępie gorąco je polecam.

 

 

Inebrya Shecare Reconstructor Mask

Pierwszą z nich, którą zaczęłam stosować to Rekonstruująca Maska (ta fioletowa) z keratyną i komórkami macierzystymi.   Przepięknie pachnąca i jeszcze lepiej działająca. Moje włosy były po niej w tak dobrej kondycji, że zrezygnowałam z kuracji Olaplex, którą stosowałam po każdym zabiegu farbowania u mojej fryzjerki. Jest bardzo silna w nawilżaniu włosa i łatwo można nią obciążyć włos mając później problem przy ułożeniu fryzury. Włosy po niej są cięższe i nie są podatne na kręcenie.

 

 

Inebrya Keratin Restructuring Mask cheratina

Przepięknie pachnie i to właśnie tą białą wolę od fioletowej. Po jej użyciu mam zagwarantowane, że moje włosy są świetnie nawilżone, błyszczą, są podatne na szybkie rozczesywanie. Jest moim niezbędnikiem po każdym użyciu szamponu typu No yellow. Radzi sobie z każdym wysuszeniem, można zapomnieć o puszeniu się włosów. Jest właściwie rozwiązaniem na każdy problem. Aby świetnie zadziałała wystarczy jej tylko 30 sekund pozostać na włosach. Nigdy nie miałam potrzeby trzymać dłużej. Pełna regeneracja w kilka sekund – to uwielbiam!

 

Inebrya Argan Age

Regenerujaca maska do włosów dojrzałych z olejkiem arganowym. Jest dobra, ale nie tyle, że mogłaby pobić moją ulubioną, o której wspomniałam wyżej. Poza tym musiałam ją zawsze nieco dłużej trzymać na głowie, aby poźniej widoczne były efekty jej działania.

 

Inebray Volume Shampoo

Jest świetny, bo dobrze pielęgnuje włosy nawilżając je. Po umyciu są podatne na ułożenie, ale tylko odrobinę  wpływa na zwiększenie objętości i to w zestawie z innymi produktami z tą funkcją. Cenię go sobie, bo zawiera mój ulubiony aminokwas – argininę, która jest głównym budulcem włosa. Lubię, za piękny, tropikalny zapach. Nie powoduje żadnych problemów z włosami. Mogę go kupować regularnie.

 

Inebrya Kro mask/argento

Maska odświeżająca kolor to produkt tej marki, który mnie zawiódł. I to jego miałam na myśli, że podczas stosowania go przez pierwsze 3 tygodnie byłam zadowolona z efektów, a z czasem moje włosy przestały reagować na jej właściwości. Poza tym sporo mi ich wypadało po jej zastosowaniu. Owszem były bardzo dobrze nawilżone, ale co do jej zadania, mającego na celu ochłodzić żółty odcień to radziła sobie słabo. Na pewno nie kupię więcej, choć opinie w necie zbiera bardzo pochlebne.

 

Inebrya  Go up over the sky

Spray zwiększający objętość, przeznaczony do włosów cienkich i zmęczonych. Tworzy ochronną i elastyczną powłokę od nasady włosa umożliwiając jego odbicie. Włosy optycznie zwiększają swoją objętość, pozostają delikatne i pełne blasku – tak brzmią słowa producenta opisujące jego produkt. I nie pomylił się w żadnej kwestii. Mi pozostaje tylko dopisać – jestem mega zadowolona z tego produktu i 100 razy wolę tym uzyskać objętość włosów niż suchym szamponem, po którym łatwo można uzyskać efekt hełmu. Inebrya go up nie wysusza włosów. Jego działanie można porównać do produktu Kérastase V.I.P volume in powder, który jest najlepszym lakierem do włosów. Go up lubię nakładać na lekko zwilżone włosy, mimo że producent sugeruje na suche. Znacznie ułatwia odbijanie od nasady i prościej  jest je ułożyć. Efekt utrzymuje się do 6 godzin. Nie skleja włosów. Jest 100 razy lepszy od L’oreal Volumetry i od Teci Art Volume Architect, których używa na swoich klientkach moja ex-fryzjerka.

Inebrya Age Therapy Blonde

Odżywka do włosów bez spłukiwania to najsłabszy kosmetyk, z którym się zetnęłam. Pomimo ciekawego opisu, nie zauważyłam, żeby faktycznie likwidowała żółte refleksy po rozjaśnianiu. Co do nawilżania też nie byłam pełna podziwu. Po prostu słaby produkt i zamiast niej warto rozejrzeć się za inną. Jedynym jej plusem jest forma dozowania i to, że jest bez spłukiwania.

 

Inebrya No Yellow

Na początku byłam nim zachwycona. Raptem po kilku razach mój entuzjazm opadł, gdy już chciałam mu nadać etykietkę „Najlepszego szamponu typu no yellow”. Po kilku tygodniach stosowania, tak jak odnotowałam jego silne i zarazem przepiękne działanie niwelujące żółte odcienie, tak nagle jego czar prysł. Nie mam pojęcia dlaczego? Po prostu z dnia na dzień przestał rewelacyjnie działać i znów muszę szukać tego jedynego, sprawdzonego i na całe życie 🙂 Poza tym paskudnie brudzi ręce i stosowanie rękawiczek ochronnych jest obowiązkowe.

 

I to by było na tyle. Już niedługo biorę pod lupę kolejną markę. Którą byś wolała najpierw? Matrix czy CHI?