Noir Interdit – pierwsza maskara ze zginaną szczoteczką, którą można ustawić pod kątem 90˚. Optymalnie wyprofilowana szczoteczka oraz wyjątkowa formuła maskary Noir Interdit rzucają wyzwanie tradycyjnym schematom i na nowo definiują rzęsy.
Dzięki unikatowej technice pionowej aplikacji, szczoteczka dociera do nasady każdej rzęsy i dokładnie pokrywa je formułą aż po same końce. Innowacyjna kompozycja sztywnych i miękkich wosków charakteryzuje się wyjątkową elastycznością i rozciągliwością. Dokładnie otula każdą rzęsę. W miarę nakładania formuły polimery wysychają i pomagają utrwalać nadany podkręcony i wydłużony kształt. Dodatkowo, formuła maskary Noir Interdit wzmacnia i chroni rzęsy aktywnym składnikiem pielęgnacyjnym, olejkiem z czarnej róży oraz koktajlem witamin.
Noir Interdit
Marka Givenchy nie przestaje mnie pozytywnie zaskakiwać – czy to w dziedzinie pielęgnacji, zapachów, czy w temacie makijażowych nowinek. Są największym liderem na rynku kosmetycznym w tworzeniu innowacyjnych maskar do rzęs. Już dawno pierwsze zachwyty nad tuszem do rzęs tej marki opisywałam nad Phenomen’eyes. Tak, to ta maskara ma okrągłą szczoteczkę (przypomina mi maczugę:)). Udało mi się nią przepięknie wydłużyć rzęsy – sięgały prawie łuku brwiowego i były rewelacyjnie rozczesane. Z kolei Mascara Noir Couture oraz mocno zwiększająca objętość rzęs – Noir Couture Volume to moi absolutni faworyci. Również najnowsza Noir Interdit dołączyła do grona moich ulubionych maskar. Spodobała mi się od pierwszej chwili, gdy zobaczyłam jej nietypową szczoteczkę. Samo opakowanie robi również ogromne wrażenie, a jak wygląda obsługa maskary Noir Interdit?
Jak maluję nią rzęsy?
Najpierw maluję klasycznie, czyli wyprostowaną szczoteczkę zygzakowatym ruchem zaczynam od zewnętrznego kącika oka. Uzyskuję tym sposobem wydłużone i solidnie rozczesane rzęsy. Nabieram kolejną warstwę tuszu i tym razem ugiętą szczoteczką Noir Interdit podkręcam rzęsy w stronę łuku brwiowego. Efekt? Długie, delikatnie podkręcone i przede wszystkim pięknie rozczesane kruczoczarne rzęsy. Zero sklejania, nie robi owadzich nóżek, nie drapie powieki podczas malowania, za to rewelacyjnie poskreśla rzęsy tak, jak lubię.
W ciągu dnia tusz nie kruszy się, nie rozmazuje, a sam demakijaż oczu nie trwa dłużej niż zwykle, a raczej jeszcze szybciej niż w przypadku mojej poprzedniej maskary Eyes To Kill GA. Odczuwalna jest tu formuła pielęgnacyjna, rzęsy są elastyczne i solidnie nawilżone – olejek z czarnej róży rewelacyjnie dba o ich piękny wygląd. Maskara Noir Interdit ma jeszcze jedną pozytywną cechę – przepięknie pachnie. Osoby, które cenią sobie takie walory, będą bardzo mile zaskoczone. Takiego zapachu nie ma żadna inna maskara na rynku kosmetycznym.
Cena 155 zł, dostępna tylko w perfumerii Sephora.
Makijaż
Do makijażu twarzy użyłam płynnego bronzera Maestro Liquid Summer #100 oraz najlepszego na rynku kosmetycznym pudru brązującego – Terracotta Sun Trio w odcieniu Clair/Light marki Guerlain. Tym też pudrem delikatnie wykonturowałam kości policzkowe oraz linię żuchwy. Pod oczami użyłam mojego faworyta – korektora Burberry Cashmere Concealer. Brwi oraz oczy pomalowałam cieniami z paletki Laura Mercier Extreme Neutrals, linię wodną podkreśliłam czarną kredką YSL. Rzęsy wytuszowałam maskarą Noir Interdit Givenchy. Na ustach mam szminkę Shiseido Rouge Rouge #713.