Lipiec w tym roku był niesamowicie upalnym miesiącem. I nie było to dla mnie przeszkodą, by zrezygnować całkowicie z makijażu. Lubię się malować. Pomalowane oczy działają na mnie identycznie jak poranna, mocna kawa. Co prawda upał nie sprzyja eksperymentom w makijażu, dlatego wybierałam dla siebie kosmetyki, które bez problemu sprawdzają się w upalny dzień.
Również ulubione perfumy uległy zmianie. Musiałam przez chwilę zrezygnować z cudownych perfum Givenchy L’Interdit, czy Mon Guerlain i poszukać w swojej kolekcji orzeźwiające zapachy. W tym gorącym miesiącu dominowały aromatyczne kompozycje, które nie tylko dobrze pachniały w upalny dzień, ale również działały jak aromaterapia. Jakie to były perfumy konkretnie? Ulubieńców kosmetycznych zacznę właśnie od nich.
Ulubione perfumy na lato
- Biotherm L’EAU – faworyt od wielu lat i ani razu mi się nie znudził. Ma w sobie bardzo dużo bergamotki, mandarynki i cedru. Frezja jest raczej niewyczuwalna, ale być może fajnie dopełnia nutę pomarańczy, która zyskała na jeszcze bardziej aromatycznej formule. Biotherm L’EAU to moje najbardziej orzeźwiające i energetyzujące perfumy z całej kolekcji. Trochę przypomina Dior Homme Cologne.
- Dior Addict Eau Fraiche – i znów bergamotka, cytrusy i frezja! Ale dodatkowo jeszcze dopełnia je aromat granatu oraz nuty drzewne tworząc doskonałą kompozycje na upalne dni. Rześkość, lekkość i fascynacja to coś, co gwarantuje zapach Dior. Jednak trwałość nieco umniejsza tym perfumom – jest bardzo słaba, ale z drugiej strony pięknie utrzymuje się zapach na włosach.
- Hollister Free Wave – bardzo lubię ten zapach! Pojemność flakonu, bo mam tylko 30 ml pozwala mi go zabierać zawsze ze sobą, nawet gdy mam małą torebkę. Hollister Free Wave był ze mną rok temu w Rzymie, na Krecie, w tym roku na Cyprze i czeka go jeszcze kilka wyjazdów. Są lekkie, świeże, kojarzą się z wakacyjną aurą i letnimi imprezami w miłym towarzystwie. Pachną owocowo, głównie nutą jeżyny i nieco aromatem mandarynki. Czuć w nim również bukiet orchidei oraz lilii wodnej. Również baza jest wspaniale skomponowana z aromatycznego mchu oraz małej ilości paczuli.
- Shiseido Ever Bloom – kwiatowy, zmysłowy i bardzo delikatny, przepięknie komponuje się w upllny dzień do letniej sukienki. Woda toaletowa Ever Bloom kusi bukietem białych kwiatów z fioletowymi akcentami irysa i różanymi refleksami piwonii. Zapach romantyczny, soczysty i jednocześnie z nutą świeżego akcentu. Pachną wybornie! I są bardzo trwałe.
Pielęgnacja
Właściwie to lista kosmetyków do pielęgnacji powtarza się z poprzednią sprzed miesiąca. Jedynie jeden kosmetyk dołączył do tej listy faowrytów – to rewelacyjna maska na noc Sisley Velvet Sleeping Mask z kwiatem z szafranu. Działa regenerująco na skórę twarzy. Zmiękcza i zapewnia solidne nawilżenie. Jest jak kompres łagodzący na bardzo suchej skórze. Pięknie pachnie, bardzo odprężająco. Efekty upiększające są już zauważalne tuż po nałożeniu. Rano z kolei skóra emanuje naturalnym pięknem, jest bardzo przyjemna w dotyku, jeszcze ładniej prezentują się po niej kosmetyki do makijażu. Reasumując – jest naprawdę świetna!
Makijaż
Cera
- Eisenberg Perfecteur Teint Express – baza pod makijaż przedłużająca trwałość podkładu i jednocześnie nadaje efekt brzoskwiniowej skórki – coś wspaniałego! Nie zatyka porów, ładnie skórę nawilża i wygładza wszelkie nierówności. Delikatnie matuje.
- Sephora Wonderful Cushion – jestem zachwycona tym podkładem i jednocześnie obudzona tym, że ten produkt został wycofany ze sprzedaży i znalezienie go graniczy z cudem. Super nawilża, jest niewidoczny, ładnie kryje i ujednolica koloryt, trwałość też rewelacyjna. Właściwe to produkt bez wad.
- Smashbox The Cali Contour – uwielbiam tę paletkę pudrów do konturowania. Z resztą oprócz pudrów jasnych i ciemnych the Cali Contour zawiera również piękny odcień różu oraz dwa odcienie rozświetlaczy w złotym i szampańskim kolorze.
- YSL Poudre Compacte Radiance – biały puder, który momentalnie wygładza wszelkie nierówności, mistrz kamuflowania rozszerzonych porów i utrwalania pudru. Latem świetnie utrzymuje mat na twarzy, nawet w najgorsze upały.
Oczy
- Deborah 24ORE Brow – mistrzowskie produkty do tworzenia pięknej oprawy oka, jestem zachwycona każdym produktem z tej linii. Każdy z nich jest genialny! Łatwy w obsłudze flamaster, czy idealnie miękka kredka w pięknym stylu podkreślają brwi nadając wyrazistości spojrzeniu. Można się uzależnić od tych kosmetyków!
- Givenchy Liner Disturbia – czarna kreska nad linią rzęs to dla mnie obowiązkowy element w makijażu oka i to nieważne, czy będzie to zrobione cieniem, kredką, czy pisakiem. Aczkolwiek natrudniej zawsze mi było zrobić to precyzyjnym eyelinerem i tu nagle nastąpił przełom – Givenchy Liner Disturbia <3 To moje odkrycie roku! Świetny pisak o przemyślanej końcówce flamastra, który jednym przyłożeniem i maźnięcie dokonuje idealne jaskółki. Moment i jest. I ta trwałość! Super, mega trwałość. Coś pięknego!
- Huda Beauty Rose Gold Palette – lubię mieć tę paletkę pod ręką. Codziennie korzystam z czarnego cienia malując górną linie wodną oka, i bardzo sobie cenię każdy z tych cieni w paletce. Pięknie błyszczą i bardzo dobrze się nimi maluje. Aczkolwiek ta czerń mogłaby się mniej osypywać, no ale na to są sposoby oczywiście.
- NARS Endless Orgasm Palette – ta paletka to jeden wielki ideał! Raz, że jest uniwersalna, bo można ją stosować na powieki, na usta oraz do podkreślania konturów kości policzkowych jak i policzków, dwa – wszystkie cienie są kremowe i bardzo przyjemne w aplikacji. Trzy – kolory są obłędne! Każdy, ale to każdy odcień mieni się przepięknym połyskiem w stylu glow. No i cena, za to cacko również mega przystępna, bo bez rabatu kosztuje 209 zł, a patrząc na zużycie to paletka Endless Orgasm Palette wydaje się być mega wydajna. Mam nadzieję, że na jesień marka NARS wyda identyczną paletkę kremowych cieni w dużo ciemniejszych odcieniach jak khaki, cocoa, purple.
Usta
- MAC Velvet Teddy – na nowo odkryłam ten kolorek – piękny, zgaszony nudziak w różowo-brązowej postaci. Wspaniała konsystencja, dobra trwałość i świetny efekt do każdego makijażu oczu.
- Dior Addict Lacquer Stick – lubię pomarańczowe szminki, a jeszcze bardziej, kiedy moja skóra jest ładnie opalona i wtedy kolor na ustach aż się prosi aby był lekko kontrastowy. I szminka Dior Addict w odcieniu #544 Bronz Exotic, czyli w kolorze delikatnej, soczystej pomarańczy z milionem połyskujących drobinek zachwyciła mnie od pierwszego wejrzenia. Super nawilża. Jest po prostu cudowna.
- Sisley Phyto Lip Delight – zawsze w torebce oprócz telefonu i kluczy muszę mieć ten olejek pielęgnacyjny do ust. To błyszczyk, który w pięknym stylu nabłyszcza, wygładza i nawilża. Oczywiście delikatnie je również powiększa nadając im zmysłowego wyglądu. Taki mój rarytas, a ulubiony odcień to #3.
- Eisenberg Fusion Balm – to nowość w mojej kosmetyczce i jestem totalnie zachwycona tą pomadką pod kilkoma względami: ma cudowną konsystencję, dosłownie magiczną! To najlżejsza forma pomadki, jaka chyba istnieje. Piórko i masełko w jednym, takie muśnięcie. Najdelikatniejsza pomadka, jakie usta mogą doświadczyć. wspaniale pielęgnuje, wygładza usta i pozostawia piękny kolorek. Moim faworytem jest N05 Haussman, piękny, szlachetny róż w zgaszonej postaci. Excellent!
@whitepraline