3 rewelacyjne tusze z drogerii, które warto kupić

 

Nie ma chyba na świecie takiej marki kosmetycznej, która w swoim asortymencie nie miałaby super udanych jak i niekiedy gorszych produktów. Dość często zdarzyło mi się skojarzyć podobną jakość pomiędzy szminkami tańszym a droższymi i byłam mile zaskoczona zbliżoną jakością. 

 

Identycznie też bywa z tuszami do rzęs. Ile to razy miałam tę przyjemność przekonać się na własnej skórze, że maskara za 20 zł potrafi wyczarować przepiękny widok pięknie rozdzielonych i gęstych rzęs. I takie 3 genialne maskary odkryłam w ostatnim czasie i musicie koniecznie je poznać. To:

  • Rimmel Scandaleyes Volume on Demand Mascara

  • Catrice Glam & Doll Mascara (ta w fioletowym opakowaniu)

  • Lovely Pump up Curling Volume Black

 

 

 

Wymieniając te 3 maskary trudno jest wskazać największego faworyta, każdy nich robi super robotę, a że do tego dochodzi fajna cena to nieskromnie przyznam – warto je kupić wszystkie 3 od razu. Każdy z nich cieszy dając nieco inny efekt. 

 

 

 

Rimmel Scandaleyes Volume on Demand Mascara

Tusz do rzęs ze szczoteczką o gęstym włosiu, świetnie wyprofilowana w kształcie grubszego stożka. Genialnie zagęszcza i delikatnie unosi rzęsy naturalnie podkreślając ich długość. Świetna, bo tylko jedna porcja tuszu kilkukrotnie przeczesana od razu nadaje spektakularny efekt bujnych rzęs. Do smoky eye rewelacyjna. Można ją również używać jako drugą maskarę po szczoteczce, która ma za zadanie jedynie je wydłużyć. 

 

Formuła tuszu od momentu pierwszego użycia jest idealna. Nie jest ani za gęsta, choć w pierwszej chwili może się tak wydawać, re tusz będzie trudny do rozprowadzenia po rzęsach. Nic bardziej mylnego. Efekt pięknych i gęstych rzęs momentalnie powstaje na naszych oczach. Trwałość oczywiście na 5 z plusem. 

 

Scandaleyes Volume on Demand to maskara, którą bez problemu idzie zmyć przy użyciu produktów do demakijażu oczu. 

 

Catrice Glam & Doll Mascara

Ta maskara to dowód na to, że śmiało można się obejść bez zalotki. Silikonowa szczoteczka jest tak sprytnie wyprofilowana, aby unieść rzęsy tak, jak robi to klasyczna zalotka. I ten efekt podkręconych rzęs trzyma się znacznie dłużej niż jak byłoby to wykonane za pomocą wspomnianej zalotki. A więc, Glam & Doll Mascara podkręca, wydłuża i do tego fajnie je pogrubia. I oczywiście pięknie je rozdziela. Dwa razy nabrany tusz i rzęsy faktycznie mamy jak u lalki.

 

I ostatnia kwestia, ważna kwestia – opis ten dotyczy tylko maskary w fioletowym opakowaniu. Pozostałe z tej gamy już nie czarują takich rzęs. Owszem mają inne woje walory, ale jeśli mamy wyłonić faworyta, to ta w fioletowym opakowaniu to istny strzał w dziesiątkę! 

 

 

 

 

Lovely  Pump up Curling Mascara Volume Black

To kolejny faworyt z silikonową szczoteczką. Maskara Lovely podobnie jak ta z Catrice świetnie unosi rzęsy jak po zalotne, pięknie je wydłuża i znacząco zagęszcza. Efekt jest spektakularny ale jednocześnie nieprzerysowany. Tusz na rzęsach zachowuje się bardzo plastycznie, nie pozostawia żadnych grudek, nie skleja. Rzęsy błyszczą, wyglądają lekko i naturalnie. Ta maskara nie ma żadnych wad. A jak jesteśmy przy tym tuszu to warto dokupić sobie eyeliner w pisaku z tej samej serii. Jeśli ktoś był mega zadowolony z eyelinera marki Eveline, to ten z Lovely jest jeszcze lepszy, że aż trudno w to uwierzyć, że kosztuje przysłowiowe grosze. Brać, nie zastanawiać się 🙂

 

 

 

I jeszcze na koniec taka mała podpowiedź, taki mały bonus – jak będziecie przy okazji zakupów w drogerii, to zajrzyjcie również za odżywką do rzęs Eveline. Po 3 tygodniach codziennego stosowania wieczorem Wasze rzęsy przejdą niesamowitą metamorfozę. Będziecie zachwycone!