Marka Lalique zawsze kojarzyła mi się z wytrawnym zapachem mrocznego wetiweru – męskim Encre Noir, który bardzo często nosi mój mężczyzna. Idealnie podkreśla jego intelekt z wysoką pewnością siebie. Z kolei dla mnie długo nie było zapachu, który by podkreślił moją osobowość. To nie jest zapach, który można dopasować do ubrania, czy humoru danego dnia. To przede wszystkim podkreślenie swojego CHARAKTERU.
Malinka, jeżynka i porzeczka brzmią w opisie jak zaproszenie do folgowania, ale to nie tak. To nie jest zapach dla małej niezdecydowanej dziewczynki, która długo myśli, zanim coś powie.
To nie jest typowo porzeczkowy zapach, jaki można sobie wyobrazić, lub jaki był w klasycznym Amethyst EDP. To uwodzicielskie krople, na które może sobie pozwolić kobieta, która wie dobrze, czego chce, i osiągnie to łamiąc nawet swoje zasady. Nie znaczy, że jest zmienna jak chorągiewka na wietrze, ale jak kalejdoskop zmienia się, by być jeszcze lepsza i bardziej zaskakiwać.
Amethyst Eclat chodź brzmi jak rześka nuta jest tylko prowokacją, by dać się zaskoczyć magii wpisanej w nuty tego zapachu.. Na tym skończę swoje spostrzeżenia. Niech dalsza kontynuacja zostanie owiana tajemnicą, którą same – być może – rozwiążecie. Nie dotrzecie do niego niuchając go tylko w perfumerii. Poznacie go tylko w domowym zaciszu, najlepiej ubrane tylko w samą bieliznę.