Dla mnie lato wciąż trwa! Nie mam zamiaru poddać się tej całej nagonce o nadchodzącej jesieni tylko dlatego, że wakacje się skończyły. Moje lato będzie jeszcze do końca września, a może i dłużej. Dla niektórych to właśnie wrzesień jest początkiem urlopowania. Mój niestety dobiegł końca, ale mam za to mnóstwo fajnych pamiątek: jaśniejsze włosy, delikatnie opalona skóra i full energii. Dla mnie teraz jest idealny moment, by nosić letni makijaż, którym to podkreślę. Mój wybór padł na kolekcję Clarins – AQUATIC_TREASURES. Co mnie w niej zafascynowało? Otóż 3 rzeczy: baza pod podkład, maskara oraz niesamowity kolor cienia do powiek – Aquatic Green.
Clarins prezentuje w swej kolekcji dwa odcienie bazy pod podkład: Apricot #04 oraz Golden Bronze #05. Ja wybrałam ten pierwszy mimo, że gustuję bardziej w brązujących poświatach. Brzoskwiniowy odcień ma lepsze predyspozycje do podkreślania wakacyjnej opalenizny, i mój wybór okazał się strzałem w dziesiątkę. Jako baza pod podkład świetnie spełnia swoje zadanie. Wypełnia nierówności, kamufluje zaczerwienienia i pomimo swojego ciepłego odcienia, pięknie współgra z moją karnacją i dodatkowo fajnie pasuje do jaśniejszych włosów. Bazę można pozostawić samą bez pokrycia i ewentualnie na nią nałożyć puder brązujący delikatnie konturując twarz, jednak mi bardziej odpowiada nałożenie pudru matującego i pozostawienie subtelnego refleksu w okolicach kości policzkowych.
Jednak to nie baza jest dziś głównym tematem, a cień do powiek w lazurowym kolorze Aquatic Green. Zanim się na niego zdecydowałam, oglądałam jeszcze inne cienie w podobnym kolorze innych marek. Testując Pure Color Gelee Powder w odcieniu Cyber Teal od Estee Lauder oraz z Shiseido BL620, to najintensywniejszy w swej głębi koloru, najłatwiejszy w rozcieraniu i najtrwalszy na powiece okazał się właśnie ten z marki Clarins.
Sama nie wiem, czy bardziej podoba mi się kreska nim wykonana, czy w pełni pokryte powieki. Łatwo w dowolny sposób, czy to pędzlem czy palcem nanieść cień i wyczarować nim piękny makijaż oczu. Nie sprawia żadnych problemów, nie zbiera się w załamaniach, nie kruszy i nie blednie w ciągu dnia. Jego intensywność można pogłębiać poprzez dokładanie kolejnych warstw kosmetyku. Pięknie również współgra z pudrowymi cieniami i dzięki temu będę mogła go wykorzystać również w momencie, gdy przyjdzie jesienna szaruga i założę czarny wełniany kardigan, wtedy też połączę go z szarym brązem..