Trzy miesiące temu napisałam w poście „Co warto kupić w perfumerii Sephora z rabatem 30%” o tym, że korektor Remedy oceniam całkiem słabo i nie jest wart zakupu. Więc jak to się stało, że kupiłam kolejny? Odkryłam, gdzie leżał mój błąd w stosowaniu, co było wynikiem niezadowolenia z produktu. Mianowicie w ilości nakładanego kosmetyku.
Pierwszy korektor Remedy, który kupiłam był w odcieniu #OO. Okazał się zbyt mało mało kryjący i zdecydowanie za jasny, przez co odznaczał mi się odcieniem od podkładu. To był popełniony pierwszy błąd, który miał wpływ na brak satysfakcji, drugim była nałożona ilość. Dawałam go zbyt mało pod oczy, bo obawiałam się, że może jest zbyt ciężki i będzie przyczyniał się do zmęczonego wyrazu twarzy. To był błąd, bo gdy nałożyłam go znacznie większą ilość zobaczyłam, że wcale nie wpływa to źle na delikatną skórę pod oczami, a znacznie lepiej kryje sińce i wciąż wygląda lekko.
Składniki korektora
Jak wynika z opisu, jaki znalazłam na Sephora.pl:
Zawiera Remedy ComplexTM: teinę (kofeinę), kolagen, ekstrakt witaminowy i wodę z orzecha kokosowego. Wzbogacony silnie działającymi przeciwutleniaczami (ekstrakt z zielonej herbaty i witamina E) i kwasem hialuronowym aby ujędrnić skórę i wypełnić zmarszczki.
Dla mnie ten skład jest naprawdę imponujący. Wierzę bardzo w dobroczynny wpływ wody kokosowej i przyznam, że jeszcze w żadnym kosmetyku nie widziałam, żeby w składzie była ta woda. Widocznie Marc Jacobs wyprzedził mocno trendy, i dopiero z czasem znajdą się tacy, co odkryją jej fantastyczne, odmładzające właściwości. Pamiętaj, kreator Marc Jacobs pierwszy zastosował wodę kokosową w kosmetykach. Ona jest również w jego nawilżającej bazie kokosowej. Jestem przekonana, że woda kokosowa przebije trend produktów bezglutenowych.
Remedy – efekty
Wracając do korektora Lekarstwo. Świetne w nim jest to, że nie wymaga przypudrowania skóry pod oczami. Ma idealnie nawilżającą konsystencję, lecz nie jest ona tłusta i ładnie wtapia się. Tu widać też działanie kofeiny, korektor działa jak zastrzyk energii. Skóra jest ładnie nawilżona, rozprasowana i bije od niej zdrowy blask. Nie ma żadnych tendencji do ściągania skóry pod oczami. Porównując go do mojego ulubieńca, którym jest High Precision Retouch Giorgio Armani, to korektor rozświetlający Marca lepiej się prezentuje w okolicach doliny łez. O wiele ładniej i sprytniej ukrywa ten mankament poprzez odbicie światła w tym miejscu niż kosmetyk Armaniego. Zauważyłam również wpływ na zminimalizowanie widoczności siateczki linii mimicznych.
Z trwałością jest akurat różnie, pewnie to zależy jak aktywny mam dzień. Czasami trzyma mi się cały dzień w bardzo dobrym, maskującym stanie, a czasami po 3 godzinach widzę zanik kamuflażu w miejscu zasinienia pod oczami. Do robienia poprawek w ciągu dnia to jestem mało skora, więc staram się nie myśleć o swoich sińcach i zostawiam jak jest już do wieczora.
Gdybym miała porównać korektor Remedy do produktu YSL – Touch Eclat, to ten drugi jest rzadszy w konsystencji i bardziej rozświetlający, co wcale nie jest takie korzystne przy ukrywaniu sińców pod oczami. Korektor Marc’a Jacobs’a o wiele lepiej kryje i nie wymaga pudrowania jak korektor Yves Saint Laurent. Poza tym końcówka w korektorze Remedy jest bardziej higieniczna, aczkolwiek to, że jest metalowa wcale nie wpływa na zmniejszenie opuchlizny.
Cena 149 zł za 2,5 ml produktu. Remedy w odcieniu #00 wystarczył mi na 4 miesiące stosowania.