Super Fan mascara | Smashbox

 

 

Niektórzy wizażyści nie wyobrażają sobie makijażu oczy bez doklejenia sztucznych rzęs. To fakt, imponująco wtedy prezentuje się każdy makijaż, oczy się większe, wyraźniejsze, a twarz wygląda na bardziej młodszą. Jednak do dziś nie nauczyłam się tej zabawy w doklejanie rzęs, nawet nie podziałał u mnie system sztucznych rzęs na magnesy. Tak, marka Ardell ma takie w swojej ofercie, i gdy pierwszy raz je zobaczyłam u pani Gadżet od razu chciałam sprawdzić, czy nareszcie będę mogła zaszpanować jeszcze bardziej dopracowanym lookiem. Niestety. Po kilkunastu próbach na razie dałam sobie spokój. Pozostała mi moja wierna, oddana przyjaciółka – maskara.

 

Moje rzęsy nie są ani długie ani krótkie, proste i trudne do podkręcenia. Nie mam z nimi tak naprawdę łatwo, ale jak dobiorę odpowiednią maskarę, praktycznie nawet z takimi jestem wykrzesać niezły potencjał. Poza tym wcześniej nie byłam regularna w stosowaniu odżywki i termin jej przydatności się skończył. Teraz postanowiłam mocno się za nie zabrać i systematycznie, od dwóch tygodni używam serum stymulujące marki FILORGA – Optim-Eyes Lashes & Brows. Mam nadzieję, że za miesiąc, góra dwa będę mogła pochwalić się efektami tu na blogu. 

 

Wiem, że ta maskara – Super Fan Smashbox ma swoje grono zwolenniczek i chyba zaczynam rozumieć ich zadowolenie. Aczkolwiek moje początki stosowania nie były zachwycające. Miałam wrażenie, że Super Fan po prostu tylko porządnie rozdzielała rzęsy. Jak mało która. Ale! Co z objętością rzęs? Dlaczego tak słabo jej idzie pogrubienie? Czy ją źle nakładam? Po 3 tygodniach stosowania udało mi się z nią dotrzeć. 

 

Super Fan

Nie podkręcimy nią rzęs, za to świetnie rozdzielimy każdą z osobna i nie ma opcji, żeby się skleiły. No chyba, że robimy to nieporadnie. Albo za szybko. Tak, to nie jest zwykła szczoteczka, ale lubi bardzo dokładnie podkreślić nasze rzęsy i im bardziej wolno nią przeczesujemy rzęsy, tym ładniejszy i dopracowany look nią osiągamy. Są rozdzielone, dłuższe, w niewielkim stopniu lekko podkręcone. Im dłużej od pierwszego użycia ją stosujemy tym zaczyna się lepszy efekt. Tak, to ta maskara z gatunku „leżakowania”. Tusz, który zaczyna z czasem gęstnieć tworzy lepsze efekty. 

 

 

 

Jednak zanim dotarłam z nią do tego miejsca z takimi rezultatami, postanowiłam że będzie moją pierwszą maskarą po którą sięgnę, a potem – przy drugiej warstwie, nałożę inną, która zadba o konkretny efekt volume. I tak osiągnęłam swój cel. 

 

Jednak na początku trzeba pamiętać, że przyjdzie nam się zmierzyć z mniej zadowalającymi efektami, ale zapewniam, że po dłuższym czasie, leżakowaniu i dwóch warstwach będziemy zaskoczone, że to ta sama maskara, co miesiąc temu.

 

 

 

Konsystencja tuszu i trwałość maskary Super Fan

Szczoteczka jest wygodna w użyciu i świetnie wyprofilowana. Nie za duża, nie za mała. Nie drapie powieki mimo, że jest silikonowa. Nabiera idealną proporcję tuszu, która wystarczy na pomalowanie dolnych i górnych rzęs. Nie tworzy grudek, nie odbija się na górnej powiece.

 

Tusz jest bardzo plastyczny i ładnie przylega do rzęs. Nie kruszy się w ciągu dnia ani pod koniec doby. Nie mam tez problemu przy demakijażu. Stosując olejek do demakijażu marki Sephora, maskara zmywa się dosłownie w minutę. 

 

Jaką pojemność tuszu zawiera maskara Super Fan – sporą. To aż 10 ml. Cena 109 zł na sephora.pl

 

No i teraz na koniec wisienka na torcie – maskarę z tuszem Super Fan można w dowolnym momencie dnia dołożyć do wcześniej już pomalowanych. Sprawdźcie! 😉