6 niezbędnych kosmetyków na urlopie

 

 

Kolejny raz wzięłam na urlop za dużo kosmetyków. Tak tak! Tak to już jest jak się jest blogerką kosmetyczną. Myślisz sobie, a to to się przyda, a bez tego nie jadę/nie lecę, to muszę zabrać, a to być może się przyda. I tak w pewnym momencie tworzy się cała walizka kosmetyków. Oczywiście wszystkie w wersji travel, bo w końcu to idealna okazja na wykorzystanie takich pojemności w czasie wyjazdu.

 

I po raz kolejny, będąc na miejscu zdałam sobie sprawę, że tego jest za dużo, i że korzystam tylko z niewielu rzeczy. Jednak znając życie, przy najbliższym pakowaniu znów zapomnę się i zabiorę za dużo. No trudno, taki urok pakowania. Ważne, by zmieścić się na końcu w limicie bagażowym. Po jakie kosmetyki zatem sięgałam najczęściej? Było ich naprawdę niewiele. Nie liczę oczywiście mydła, szamponu, pasty do zębów, czy też obowiązkowych filtrów przeciwsłonecznych z ochroną 30 i 50 SPF. Są to przede wszystkim kosmetyki do pielęgnacji ust, krem do ciała, odżywka do włosów i coś ekstra ekstra:

 

  • Brazilian Bum Bum Cream SOL de JANEIRO

Ten krem nie tylko świetnie nawilża przesuszoną skórę, ale również przepięknie pachnie słodkim aromatem wanilii. To dlatego stanowi świetną alternatywę dla perfum. Dzięki kremowi uzyskujemy pięknie nawilżoną skórę i pięknie utrzymujący się na niej słodki, zmysłowy zapach. Dlaczego tak dobrze nawilża? To zasługa guarany, odżywczego masła kakaowca cupuacu, który w połączeniu z olejkiem kokosowym tworzą idealne combo składników działających na gładkość i miękkość skóry. 

 

 

  • Coco & EVE Super Nourishing Coconut and Fig Hair Masque

Jest genialna! To maska do włosów, której nie trzeba spłukiwać pod warunkiem, że nie przesadzimy z ilością. Na średniej długości włosów wystarczy tyle, ile mierzy wielkość orzecha laskowego w łupinie. Po nałożeniu od razu je suszę. Maska Coco & Eve ułatwia rozczesanie włosów cienkich jak i tych bardzo gęstych. Miałam okazję to sprawdzić na włosach mojej córki, która po każdym myciu włosów korzystała z maski i chwaliła, jakie włosy są po niej miękkie i ładnie się układają. Wygląda na to, że to produkt uniwersalny. Dobry zarówno dla włosów gęstych, trudnych do rozczesania jak i cienkich, farbowanych i suchych.

 

  • Lanolips 101 Oitment

Wielozadaniowy super balsam – wcale nie dziwi mnie jego nazwa. Faktycznie tak jest! To istne S.O.S dla najbardziej spierzchniętych ust, przesuszonej skóry łokci, czy na spieczoną skórę na nosie, właściwe wszędzie gdzie jest potrzeba super nawilżenia. To produkt dla całej rodziny. Jest bezbarwny, więc z chęcią skorzystają z niego również panowie. Przyjemnie pachnie i daje fantastyczne efekty regenujące. Jest też niesamowicie wydajny. Jak dla mnie must have od 2018 roku!

 

 

  • Frankbody Cherry Bomb

To drugi produkt do ust, którego dobrze mieć w razie czego w kosmetyczce – peeling do ust. Tak, usta czasami potrzebują takiego zeszlifowania, aby jeszcze lepiej przyjąć coś, co je zregeneruje i naprawi. Cherry Bomb to peeling o smaku wisienki. Bardzo apetycznej, cukrowej wisienki. 

 

 

  • Vita Liberata Body Blur

Body Blur zabrałam bez większych przemyśleń i dopiero na miejscu okazało, że jest taki moment, kiedy dobrze jest go mieć. Wystawiając skórę na opalanie, słońce dociera prawie wszędzie. Czasami pod koniec dnia mamy niezłe podsumowanie, twarz oszczędzona, dekolt zjarany, a szyja blada jak ściana. Jak to wyrównać? No właśnie, samoopalaczem Vita Liberata. Nie tylko opali naszą szyję, ale również nada jej wysublimowanego wyglądu. Śmiało możemy również nałożyć na dekolt. Body Blur to nie tylko matowo-satynowe wykończenie, ale również opcja w wersji Sunless Glow o pięknym, złocistym efekcie. Body Blur HD Skin Finish aktualnie jest w promocji -45% – klik.

 

 

  • SISLEY Super Stick Solaire Teinte SPF 50+

Najlepsze zostawiłam na koniec. Ten produkt jest genialny, mega pozytywne zaskoczenie jeśli chodzi o temat rozsądnego opalania i upiększania cery jednym gestem. Sztyft marki Sisley zapewnia bardzo wysoką ochronę, odporny jest na wodę, stworzony z myślą o wrażliwych partiach twarzy. Produkt ma kieszonkowy format i jest niezwykle prosty w użyciu. Idealny dla entuzjastów sportu i aktywności na świeżym powietrzu. Sztyft w delikatnym, naturalnym odcieniu beżu łączy się z każdym odcieniem skóry. Cera wygląda przepięknie. Nie trzeba skóry pudrować. Sztyft kamufluje rozszerzone pory, wygładza skórę, delikatnie ją nawilża. I ten wysoki filtr – fantastyczny produkt. Gramatura 15 gram, cena 380 zł. Na pewno go kupię jak tylko mi się skończy pierwsze opakowanie.

 

 

Wszystkie wymienione kosmetyki kupicie bez problemu w każdej perfumerii Sephora.