Myśl przewodnia filozofii RITUALS jest prosta: „Szczęście zbudowane jest na drobnych rzeczach. Zmieniamy codzienną rutynę w chwile czystej przyjemności, dzięki wspaniałym i bogatym produktom. Nasz cel: sprawić, by każdy drobiazg miał znamiona luksusu. Ta prawdziwa pasja znajduje swój wyraz w każdym z naszych produktów.” Pamiętam, jak na pojawienie się tej marki w polskiej perfumerii Sephora było przepełnione entuzjazmem wsród jej fanów. Nareszcie można było mieć te kosmetyki na wyciągnięcie ręki i kupować je nie tylko z polecenia innych, ale przede wszystkim poznać je najpierw na własnej skórze.
Produkty RITUALS to przede wszystkim kosmetyki do kąpieli i pielęgnacji ciała. Pianki – uwielbiam, choć zapach mógłby dłużej towarzyszyć na skórze tuż po zakończonym prysznicu. Peelingi do ciała – znakomite, tu nie mam żadnych odnotowanych minusów.
Czarne mydło? To najsłabsze ogniwo z oferty tej marki. Nie przypadło mi do gustu ani nie zauważyłam tych wszystkich rewelacyjnych właściwości, jakie posiada w sobie taki wynalazek jak czarne mydło. Dlatego po tym incydencie moje zainteresowanie kosmetykami RITUALS na chwilę osłabło. I jak to w życiu bywa – wszystko do czasu! W moje ręce trafił olejek do ciała. Co o nim myślę? Ma pewien minus, ale plusy jakie odnotowałam przekonały mnie do niego w 100%. Jakie to?
Natural Dry Oil for body & hair RITUALS
Zapach! Obłędny, i wcale nie pachnie – jak sugeruje producent – kwiatami róży. Tu mamy przepiękną słodycz – kombinację aromatu ciasta piernikowego i delikatną wonią drzewa sandałowego. Coś wspaniałego! Zapach, który momentalnie podnosi poziom endorfin i stymuluje wzrost serotoniny. Olejek ten świetnie zastępuje perfumy – woń utrzymuje się na skórze przez wiele godzin. Nałożony na ciało przed snem pozostawia na pościeli przepiękny, zmysłowy aromat.
W kwestii nawilżenia – ten suchy olejek z serii The Ritual of Ayurveda bardzo dobrze nawilża skórę, ale nie jest to dogłębne nawilżenie jak po masełku Shea. Raczej powierzchowne, jednak nie czyni go to produktem mniej wartościowym. Szybko się wchłania, nie pozostawia lepkiej skóry. Jest też bardzo wydajny.
Czy nadaje się do nawilżenia włosów? Owszem, przy czym nie można sobie pozwolić na pozostawienie go bez spłukania. Zbyt natłuszcza powłokę włosa pozostawiając po suszeniu tłustą warstwę. I to jest właśnie ten minus, o którym wspominałam wcześniej.
Czy produkt może się stać ulubieńcem – za ten zapach i delikatne nawilżenie? Zdecydowanie tak! I duży plus za sposób aplikacji – za pomocą spreju. Idealnie wymierzona mgiełka suchego olejku wystarczy na pokrycie dużej powierzchni ciała.
Pojemność 100 ml/ cena ok. 89 zł. Dostępny na stronie Ritauls.pl oraz na sephora.pl