Giorgio Armani Eyes to Kill macro-color eyeshadow – Asphalt #3

Giorgio Armani to nie tylko magnetyczne zapachy tego projektanta, ale też fenomenalne kosmetyki, których używanie sprawia dziecięcą radość i mocną satysfakcje. Jedną z moich ostatnich fascynacji jest asfalt, ten właśnie poniżej na zdjęciu.

Napisze krótko i zwięźle, bo o mistrzowskich cieniach można tylko krótko stwierdzić- niesamowicie satynowe, mega napigmentowane, nakładanie bez osypywania, a roztarcie cienia to już bajka. Trwałość absolutna – do samego demakijażu.

Kto lubi takie kolory, polecam przyjrzeć się mu z bliska przy okazji, gdy będziecie na zakupach. Śmiało machnijcie z testera cień i rozetrzyjcie na powiekach. Jest bardzo prosty w obsłudze. Samym palcem bezproblemowo zaaplikujecie i wymodelujecie oko.
Cena tego „luksusowego” cienia to 159 zł w perfumerii, ale jak dobrze poszukacie w necie znajdziecie 30% taniej 🙂
Choć należy do wagi piórkowej – 1,5g, to myślę, że jego wydajność odwróci Waszą uwagę od tej pojemności.

Do makijażu użyłam większość z marki GA:
-Maestro Fusion podkład #4.5
-bronzer Mania #6
-cień Eyes To Kill #Asphalt
– kredka Smooth Silk #Black
-Maskara Eyes To Kill
-błyszczyk Chanel #297

Ja swój asfaltowy cień połączyłam z czarną kredką. Przy okazji możecie zerknąć jak się prezentuje skandaliczny Maestro Fusion.


Poniżej na zdjęciu mam podkład Max Factor Whipped Creme  w odcieniu #75 Golden

Jeśli macie ochotę, dajcie znać, czy macie podobne asfalty w swoich zbiorach, zainspirujcie🙂