L.A. Lights Smashbox – Draping i strobing dzięki jednej paletce

 

Róże do policzków – to takie urocze kosmetyki. Uwielbiam je jak każda kobieta, która lubi się malować. Mam takie 3 swoje ulubione kolorki, po które lubię sięgać: to zgaszony róż lekko wpadający we wrzos, opalizujący koral oraz różowy brąz z miedzianymi refleksami. Mogę śmiało stwierdzić, że róż jako kolor niejedno ma imię i najlepiej odmładza twarz kobiety.

 

Paletki z różami do policzków nie są niczym innowacyjnym. Miały je setki innych marek zanim Smashbox zaproponował swoją. Czymś jednak się wyróżniła na tle pozostałych. Smashbox postanowił ułatwić swoim fankom zabawę ze światłem i rumieńcem. Zaproponował paletkę L.A. Lights z dwoma różami do policzków i jednym rozświetlaczem, równie dobrze spisującym się jako róż, która łączy dwie najmodniejsze techniki w makijażu – draping i strobing.

 

Do wyboru są 3 odcienie, z czego dwa najciekawsze wylądowały na polskich półkach sieci perfumerii Sephora: Culver City Coral oraz Pacific Coast Pink. Ten ostatni wymieniony prezentuję na poniższych zdjęciach.

 

 

draping strobing Smashbox

 

 

Nowa paleta L.A. Lights Blush & Highlighter firmy Smashbox Cosmetics łączy w sobie dwa odcienie różu w różnych tonacjach – jednym realistycznym i jednym nasyconym – z idealnie dopasowanym rozświetlaczem, by odtworzyć magię L.A. Trwałe i bezpieczne w użyciu róże nigdy nie tworzą smug ani nie blakną. Zachwycający kolor zawdzięczają intensywnym pigmentom. Wydobądź kolor różu na swojej skórze – od subtelnego po spektakularny. Dzięki tej palecie już nigdy więcej nie będziesz martwić się kontrastującymi odcieniami.

 

 

 

A jak to wygląda w praktyce? No lepiej być nie mogło. Wszystkie trzy kolory są niesamowicie napigmentowane, zwłaszcza ten ostatni, najciemniejszy – Rich Pink.  Jego intensywność można poskromić nakładając na niego dodatkowo puder, np. Photo Filter. Dokładnie ja tak zrobiłam, gdy zobaczyłam, że moje policzki nabrały zbyt mocnego rumieńca. Od razu po przypudrowaniu zyskały na subtelności. Aplikacja również spisuje się wzorowo, żaden z odcieni przy nakładaniu nie osypuje się i wystarczy niewiele nabrać na pędzel, żeby makijaż wyglądał ładnie.

 

Z całej paletki najbardziej spodobał mi się Highlight Pink. To odcień, który przepięknie rozświetla. Lubię go nałożyć na kości policzkowe solo lub w towarzystwie tego środkowego. Dokładnie na poniższym zdjęciu tak jestem umalowana.

 

 

Na pewno niejedna z pań już słyszała o nowej metodzie konturowania różem, którą dziś określa się słowem draping. Nie jest to innowacyjna technika, już w latach 70-tych robiła furorę i  taki makijaż można było zauważyć na aktorkach w filmie Aniołki Charliego. Być może nie każda od razu przekona się do konturowania twarzy różem, ale naprawdę polecam sprawdzić na sobie i popracować trochę nad własną wersją. No bo ile można konturować bronzerem? Nijak on pasuje zwłaszcza zimą. Zdrowy koloryt i rumieńce świadczą o młodości, dlatego gorąco polecam draping – zwłaszcza z subtelnym rozświetleniem.