Uwielbiam perfumy! I nie wyobrażam sobie wyjść z domu bez odrobiny ulubionego zapachu. Flakoniki, czy choćby próbeczki perfum mam wszędzie – w łazience, w każdej torebce, w szafce w przedpokoju i oczywiście w sypialni. Zawsze chcę je mieć pod ręką.
W mojej kolekcji dominują nuty kwiatowe, cytrusowe oraz balsamiczne. Lubię bardzo delikatne zapachy, ultra-kobiece i zmysłowe. W poprzednim roku główną rolę odgrywało dziewięć zapachów, które namiętnie używałam. Większość z nich dobiła dna. Czy spośród nich – moich TOP 9 jest jeden, absolutny faworyt? Miałam sporą zagwozdkę i dlatego zdecydowałam, że wskażę dwa zapachy.
Top9
Armani Code eau de parfum
Hipnotyzujące i szalenie seksowne. Kompozycja złożona z gorzkiej i słodkiej pomarańczy, samego kwiatu pomarańczy i jaśminu. Wanilia z miodem i drzewo sandałowe dodały słodkiej pikanterii i w ten sposób otrzymałyśmy Code na nieposkromiony poziom seksapilu.
Givenchy Ange ou Demon le Secret
Ma w sobie coś, co sprawia, że nie potrafi się znudzić. To chyba urok piwonii i herbatki tak działa. Ange ou Demon są bardzo trwałe, na mnie pachną prawie cały dzień. Uwielbiam je zwłaszcza na początku marca i kwietnia.
Biotherm L’eau
Kocham, kocham i jeszcze raz kocham tą cytrusową nutę w L’eau Biotherm (klik). I nie tylko latem mi ona pasuje, lubię ją nawet jesienią i zimą. Jej świeżość i aromat dodają mi energii i lepszy przepływ myśli. Najlepsze w kategorii cytrusowo-aromatycznej. Bergamotka, mandarynka, pomarańcza, frezja i cedr – no czego chcieć więcej do szczęścia?
Shiseido Zen Sun
Szaleję za zapachami tego typu. Dodają mi energii i napędzają do działania. Zawsze poprawiają mi humor i podkręcają poziom endorfin. Zen Sun to cudowne połączenie cytrusów, porzeczki, brzoskwinki z kwiatową bombą uzbrojoną w Błękitną Różę, Lotos, Kwiat Wiśni i Gardenię. Cudownie lekki, świeży i zmysłowy zapach na lato.
Chanel Mademoiselle
To najpiękniejsza odsłona paczuli z bergamotką. Od dawna deklarowałam tu na blogu, że o wiele bardziej wersja wody toaletowej niż perfumowanej wpisuje się w moje gusta. I to się nie zmieniło. Przepiękny zapach!
Chanel Chance Eau Fraiche
Spośród trzech wersji Chance, to właśnie Eau Fraiche najbardziej lubię. Cudowna moc cedru i aromatycznej cytryny z hiacyntem wodnym, wetywerią i drewnem tekowym rozkochała mnie na dobre. Czy one mogą kiedykolwiek się znudzić? Szczerze wątpię w to!
Guerlain Pera Granita
Przy pierwszym poznaniu nie była z tego miłość. Dopiero za drugim podejściem uwiodły mój nos. Pera Granita to najbardziej owocowa wersja z kolekcji Aqua Allegoria. W lipcu i sierpniu non stop używana o każdej porze dnia i nocy. Uwielbiam cytrusowe nuty, dlatego tak bardzo podoba mi się ten lekki i niezobowiązujący zapach na lato.
Dior Dune
Wrzesień i październik kojarzy mi się z perfumami Dune Christian’a Dior. To właśnie ten zapach wskazywałam, kiedy moja mama pytała mnie, który zapach z jej kolekcji liczącej ponad 102 flakonów jest najpiękniejszy. Do dziś mi się podoba. Uwielbiam nimi perfumować apaszkę, zwłaszcza, gdy za oknem wieje silny wiatr.
J’ose Eisenberg
Koniec listopada i początek grudnia pachnie perfumami J’ose. Żałuję bardzo, że kilka lat temu kupiłam tylko jedną butelkę tych perfum. Jak pachną J’ose? To męska nuta w kobiecym wymiarze. Zapach mięty z kawą i dużą dawką lawendy. Coś pięknego i niepowtarzalnego!
A teraz podsumowanie i wskazanie moich absolutnych ulubieńców wśród perfum – moje ukochane i najbardziej ulubione perfumy to J’ose Eisenberg oraz Pera Granita Guerlain. To te zapachy sprawiają, że mam nieodpartą pokusę trzymać nos przy nadgarstku, który spryskałam którymś z tych zapachów. Gdybym miała wybrać, które dwa zapachy mogę sobie zatrzymać sposród całej mojej kolekcji liczącej prawie 140 zapachów to były by te i tylko te.