Ulubieńcy – lipiec 2017

 

Ostatni wpis o ulubionych produktach do pielęgnacji oraz do makijaży pojawił się na blogu dobre 4 miesiące temu. W maju mogłabym wymienić te same kosmetyki i perfumy. Dopiero czerwiec i coraz gorętsza temperatura sprawiły, że zmieniłam asortyment kosmetyków, które używam i spośród nich wylansowałam kilku ulubieńców. 

 

 

Pielęgnacja ciała

Marula Dry Oil Self Tan marki Vita Liberata

Zacznę od największego must have tego lata. Po pierwsze – rewelacyjny suchy olejek samoopalający z filtrem 50 SPF Marula Dry Oil Self Tan marki Vita Liberata, który pozostawia przepiękny odcień opalonej skóry jak po urlopie na Majorce zaledwie chwilę po nałożeniu. To również najlepszy kosmetyk samoopalający, którym przedłużymy efekt pięknej i naturalnej opalenizny. Mogę nim śmiało nałożyć dwie warstwy, aby nadać jeszcze bardziej wyrazisty brąz. Efekt opalonej skóry utrzymuje mi się przez tydzień. Schodzi bardzo równomiernie. Nie ma żadnych predyspozycji do zacieków.

 

Polecam do niego od razu kupić specjalną rękawicę do aplikacji, dzięki niej unikniemy nieestetycznych plam na dłoniach, których nie sposób uniknąć, gdy myjemy ręce pod kranem po zakończonym nakładaniu. Dzięki rękawicy, mycie rąk staje się całkowicie zbędne. Olejek Vita Liberata posiada bardzo subtelny i przyjemny zapach. Dla mnie to najlepszy produkt tej marki.

 

Terracotta Jolies Jambes

Byłam przekonana, że Body Blur VL jest najlepszym produktem upiększającym skórę, jaki można znaleźć na rynku kosmetycznym – myliłam się. Przekonałam się, że istnieje jeszcze lepszy produkt od niego, to Guerlain Terracotta Jolies Jambes – to kosmetyk, który nie ma sobie równych. Całkowicie pozbawiony wad.  Nadaje fantastyczny odcień opalenizny, jeszcze piękniejszy niż Body Blur. Jest też trwalszy, dopiero pod prysznicem, pod wpływem mycia znika. Nie robi plam. Nie brudzi ubrać. Śmiało można mu zrobić test białej rękawiczki. Tylko trzeba mu dać te 10 minut na wchłonięcie.

 

Wydajność? To kolejny wielki plus tego produktu. W porównaniu do Body Blur można go nałożyć 3 razy mniej, żeby osiągnąć oczekiwany efekt. Poza tym – pozostając w sferze porównać – po nałożeniu Body Blur widać, że mamy czymś posmarowane nogi, a po Jolies Jambes, osoba, która będzie się przyglądać Waszym nogom, będzie w niezłej rozkminie, czy macie na sobie matowe rajstopy, czy po prostu natura obdarzyła Was tak piękną i gładką skórą na nogach. 

 

Guerlain Terracotta Jolies Jambes pięknie kamufluje naczynka na nogach, a nawet drobne siniaki. Niesamowicie wygładza, nogi wyglądają po prostu przepięknie i młodziej o 10 lat. 

 

 

Makijaż

Maestro Bronzer – Giorgio Armani

Bardzo lubię ten bronzer. Ma piękny odcień, szybko się go aplikuje, nie robi plam, nie pozostawia żadnej widocznej warstwy. Bardzo wydajny.

Terracotta Sun Trio – Guerlain

Nareszcie znalazłam świętego Graala wśród pudrów brązujących! I to w asortymencie marki, w której jak dotąd, ciężko mi było odnaleźć piękny brąz niewpadający w miedziane tony. Marka Guerlain totalnie mnie zaskoczyła, nie dość, że Terracotta Sun Trio jest matowy, to w dodatku ma wykończenie typu soft, co za tym idzie – jest najlepszym pudrem brązującym dla pań z rozszerzonymi porami. Kolejne opakowanie czeka już w zanadrzu, aczkolwiek po dwóch miesiącach stosowania nic nie wskazuje, że zaraz się skończy. Odcień Claire bardzo dobrze sprawdzi się na jasnej jak i opalonej karnacji. Mam nadzieję, że kolekcja weszła na stałe, bo drugiego takiego produktu, to ze świecą szukać. 

 

 

Lakiery do paznokci – X Formula

Te lakiery bardzo sobie cenię podobnie jak te z marki Essie. Pomimo kremowej i dość gęstej formuły, bardzo płynnie i lekko maluje się nimi paznokcie. Dwie warstwy lakieru wystarczą, trzeciej nie ma potrzeby nakładać. Schnie bardzo szybko i pozostawia piękny połysk typowy dla lakierów hybrydowych. Przez tydzień lakier utrzymuje się w doskonałym stanie. Pomimo tego, że latem wybieram zazwyczaj pudrowe odcienie, to tym razem do gustu przypadły mi dwa, zupełnie inne kolory – ciemna i klasyczna czerwień – przepięknie prezentują się na opalonych dłoniach. 

 

Kremowy eyeliner – Chanel Calligraphie de Chanel

Po prostu najlepszy kremowy eyeliner, który zapewnia mi świetną trwałość oraz intensywną czerń na powiece.

 

Paleta Couture Variation – Yves Saint Laurent

Paletka, która urzekła mnie kolorami jak i trwałością. Cienie pięknie się blendują i nie potrzebują zastosowania wcześniej bazy pod cienie. 

 

 

Burberry Cashmere Concealer – Burberry

Ten korektor to połączenie wszystkich zalet dobrego kosmetyku pod oczy. Zakończony aplikatorem w kształcie zaokrąglonej poduszeczki bardzo ułatwia nakładanie/tuszowanie i nie wymaga to wklepywania dodatkowo palcem, jak to się ma w przypadku korektorów w pisaku. Bardzo dobrze nawilża, zakryje najbardziej widoczne cienie pod oczami. Jedyny mankament produktu to jego dostępność – tylko stacjonarnie w warszawskiej Arkadii oraz na Sephora.pl

 

Noir Interdit Givenchy

Pierwsza maskara ze zginaną szczoteczką, którą można ustawić pod kątem 90˚ – rewelacja. To najlepiej rozczesująca szczoteczka jaka istnieje na rynku kosmetycznym. W Noir Interdit odczuwalna jest tu formuła pielęgnacyjna, rzęsy są elastyczne i solidnie nawilżone – olejek z czarnej róży dba o ich piękny wygląd.

 

Phyto-Blush Twist – Sisley

Magiczna konsystencja i magiczne kolory – mój lipcowy ulubieniec to ten w odcieniu Papaya – soczysty koral pełen witalności, który rozpromieni i odświeży cerę pozbawioną blasku.

 

 

Pielęgnacja twarzy

Black Rose Skin Infusion Cream – Sisley

Black Rose Skin Infusion Cream to mój absolutny HIT! Krem, w którym jest mnóstwo ekstraktów. Jest doskonałym przykładem na to, jaki powinien być idealny krem. Jest lżejszy od typowej konsystencji serum. Wchłania się błyskawicznie, nie pozostawia lepkiej warstwy. Wzrost nawilżenia odczuwalny jest od razu po nałożeniu. Marka Sisley zrobiła wszystko, aby poziom satysfakcji z kremu wznieść na jak najwyższy poziom satysfakcji. Ekstrakty, które widnieją w składzie kremu niesamowicie rozprasowują i wygładzają cerę pozostawiając ją jak relaksującym masażu twarzy. Konsystencja kremu Black Rose Skin Infusion Cream jest na tyle lekka, że śmiało kładę go również pod oczami. Poprawa jędrności skóry w bardzo szybkim tempie jest zauważalna. 

 

Black Rose Skin Infusion Cream

 

Sublime Tan Soin Solaire Anti Age Visage SPF 30

Linia Sublime Tan marki Eisenberg dzięki połączeniu ze składnikami najwyższej jakości oraz filtrami najnowszej generacji opóźnia pojawienie się rumienia oraz stanowi optymalną ochronę przed UVA i UVB. Doskonale zwalcza przedwczesne starzenie się skóry wywołane szkodliwym działaniem promieni UV i pozwala szybciej uzyskać wspaniałą opaleniznę. Krem Soin Solaire Anti Age Visage SPF 30 bardzo dobrze zabezpieczył moją skórę twarzy przed poparzeniami oraz niepotrzebną opalenizną. Zero nowo przybyłych przebarwień. Rewelacja.

 

Hydra Sparkling – Givenchy

Ta maseczka marki Givenchy potrafi świetnie ugasić pragnienie skóry – koi, mocno nawilża i bardzo przyjemnie się ją stosuje. Posiada specjalny kompleks, który wiążę wodę w skórze i aktywuje produkcję energii w komórkach. Dla mnie ta maseczka jest HITEM!

 

 

Pielęgnacja włosów

Podczas pakowania się na urlop, szkoda mi było miejsca w kosmetyczce na odżywkę do włosów. Byłam przekonana, że moje włosy bez problemu wytrzymają bez niej. Zamiast tego chwyciłam za dwa produkty marki Bumble & Bumble – Bb.Hairdresser’s Invisible Oil oraz Thickening Hairspray – oba w formacie typu Beauty To Go.

 

Na miejscu okazało się, że słone morze oraz gorąca temperatura potrafią w szybkim tempie doprowadzić włosy do bardzo złego stanu. Były szorstkie, a co za tym idzie – trudno je było ułożyć oraz były totalnie pozbawione połysku. Bb.Hairdresser’s Invisible Oil okazał się idealnym rozwiązaniem na moje wszystkie problemy z włosami. Z resztą mojej córki też, która na prośbę „Mamo, czy masz coś super do włosów, bo nie mogę ich rozczesać” od razu dałam jej sprej Bumble & Bumble, a potem nie mogłyśmy wyjść z podziwu, jak miękkie i cudownie pachnące są nasze włosy. 

 

Perfumy

Signorina in Fiore Salvatore Ferragamo (pełna recenzja tutaj – klik) to kwiatowy zapach, który mi nieprzerwanie towarzyszy od połowy czerwca. Zdetronizował moje ulubione eteryczne klimaty takie jak Biotherm L’eau, czy Clarins Eau des Jardins, które jak dotąd namiętnie używałam latem. Właściwie to od wersji in Fiore zaczęła kwitnąć moja miłość do kwiatowych kategorii zapachów. Nowa buteleczka, tym razem we flakonie 50 ml już czeka na swoją kolej.

 

 

Mam nadzieję, że niniejszym wpisem rozwiałam Wasze wątpliwości i z moimi rekomendacjami uda Wam się kupić to, co warte jest uwagi oraz stosowania. Wszystkie wymienione kosmetyki są do nabycia w perfumerii Sephora oraz w Douglasie.

 

SAMSUNG CSC